1
Sława„A to co za jegomość?” „Jegomość dobrodziej.
On nie tak, jak to drudzy, i gada, i chodzi”.
„Jakże mówi? jak stąpa?” „Oto jak człek wielki.
Skoro wyszedł z opieki jejmość rodzicielki,
5Zaraz znać było, jaki człowiek z niego będzie.
Jakoż nigdy się w takich nie chciał mieścić rzędzie,
Co tak czynią jak drudzy, szedł zawżdy nawiasem
[1],
Zgoła z pracą, pilnością i kunsztem, i czasem
Do tego stopnia przyszedł, iż człek zawołany”.
10„Skądże to zawołanie
[2]?” „Stąd: panie i pany
Zgodzili się powszechnie, że to człowiek wielki,
Więc za nimi powtarzać musi człowiek wszelki,
A kto by nie powtarzał, ten zysk sobie kupi,
Iż będzie osądzonym, że dziwak i głupi.
15Ciężka, mówią, rzecz człeku na sławę zarobić,
A ja mówię, że lekka, byle rzecz sposobić,
Byle umieć ulegać tym, co wsławić mogą.
Alboż inszą Konstantyn uwielbiony drogą?
Wszedł na świat — kto go zoczył, przestraszył się, zdumiał”.
20„Dlaczego?” „Bo zgadł wszystko”. „Więc wiedział?”
„Nie umiał”. „Jakże zgadł?” „Tak jak teraz”. „A jakże to teraz?”
„Mój bracie, widzęś prostak, jam bo bywał nieraz
Tam, gdzie to jest świat wielki”. „I jam–ci na świecie”.
„Nie na wielkim, on inszy, wy tego nie wiecie,
25
MędrzecCo to jest ten świat wielki, więc go wam opiszę.
Świat wielki, gdzie są mędrcy i ich towarzysze,
Gdzie są umysły raźne, a pojęcia żywsze,
Gdzie uczucia dzielniejsze, wyrazy prawdziwsze,
Zgoła gdzie lepiej, piękniej niźli między wami”.
30„Któż tak osądził?” „Zgadnij”. „Nie wiem”. „Oni sami”.
„Któż w swojej sprawie sędzią?” „Bałamuctwo stare;
Inszą wiek polerowny ma cechę
[3] i miarę,
Insze czucia, rozmysły, sposoby, narzędzia,
W swojej sprawie i patron, i strona, i sędzia.
35Więc wyroki pomyślne, a pospólstwo wierzy;
SzlachcicNie pospólstwo, co kupczy, co płaci, co mierzy,
Lecz gmin
[4], co moda szlachci, a umysł poniża.
Więc po rozum, po dowcip trzeba za granicę.
40Niegdyś bywał on wszędy, dziś ma dwie stolice.
Nie uwłaczam ja cudzym, ale zbytek ganię,
Talent granic nie cierpi, jego panowanie
Nie od kraju zawisło — przemysł
[6] znamienity
Zdobił Greki, lecz mieli mędrce nawet Scyty
[7].
45
Przeświadczenia poddani, choć go w inszych ganią,
Chcieliby drogi towar kupić, ale tanio.
Doskonałość niełatwa, trzeba pracy przecie;
50
A kto wie, czy nie tysiąc; wiele to, czy mało?
Niechaj kto chce doświadcza, mnie gdy się tak zdało,
Nie upieram się w zdaniu, a wracam do rzeczy.
Szczególne
[8] i powszechne doświadczenie przeczy,
55Iżby można być wielkim i prędko, i łatwo.
A przecie rzadki dobry, choć proste rzemiosło.
Nim kwiat zszedł, owoc dojźrzał, długie pory przeszły.
60Doświadczenia nabywa wiek w lata podeszły.
A to mistrz najpewniejszy, więc mędrce bezbrodni
[9]
Albo cudem natury lub wiary niegodni”.
„Lecz się to jednak trafia”. „Bywać i śnieg w maju.
Rzecz bolesna korzyści modnego zwyczaju,
65Algebra od kolebek, żaki prawią cuda,
Dźwięk mami, lecz na przyszłość szkodliwa obłuda.
Zbierających rodziców marnotrawne dzieci.
Cytując bez rozsądku maksymy i strofy,
70Śmiałość głupstwa dumnego czyni filozofy.
Dawni, myślami, trudem, nauką wybledli,
Albo żywot odludny, albo ostry wiedli;
Nasze mędrki rubaszne i pulchne, i hoże.
Przemieniły się w sofy cyników
[10] rogoże,
75Pełno Dyjogenesów nie w beczce, lecz z beczką.
Sławni wielbieniem własnym i krzykliwą sprzeczką,
Czytają, a nie myślą, sądzą ślepym zdaniem,
A gmin czci dumne głupstwo owczym powtarzaniem.
Stąd wziętość
[11], a jak niegdyś płaszcz i gęsta broda,
80Tak i teraz, gdy śmiałość wspaniałości doda,
Lada osieł w lwiej skórze przestrasza bydlęta.
Konstantyn o tej bajce
[12] wcale nie pamięta,
Zamyśla się ustawnie
[13], wznosi oczy w górę,
Niechaj wspojźrzy na siebie, postrzeże lwią skórę.
85Jakoż chcieć być uczonym, a mało się uczyć,
Siebie tylko wysławiać, a na innych mruczyć,
Dawać pismom stąd wybór
[14], iż je każą palić
[15],
Nowość tylko uwielbiać, zniżać czasy dawne,
90Czynić łotry sławnymi, podlić męże sławne,
Rozsądnych gminem nazwać, na błędy narzekać,
Czego dociec nie można, na pozór dociekać,
Za dowody żart dawać, gdy prawda dokucza:
Tym dzielna nowa mądrość, tych kunsztów naucza.
95Czyż ją wielbić? Niech wielbi, któremu błąd miły;
ŚwiatłoNie są światłem błyszczenia, co ledwo się szklniły,
I owszem, gdy zagasną, większa po nich ciemność.
Miła w kunsztownym żarcie wyrazów przyjemność,
Ale żart, ale wdzięki po co zwać nauką?
100Czy błąd idzie podstępem, czyli inną sztuką,
Zawżdy tym jest, tym będzie, czym z natury — błędem.
Więc, nasz panie Konstanty, co tak żwawym pędem
Doszedłeś celu rzeczy, jak ci się to zdaje?
Nie rozumiej, że ja ci przymawiam, że łaję;
105Malarz musi malować takie, jak są, twarze.
Chcesz, aby te ustały, jak zowiesz, potwarze,
Jeśli masz dar bawienia, baw, a nie nauczaj”.