1
Dom, PodróżMiał rozum, w domu siedząc kto się śmiał z podróży.
Jeśli więc ten mu zaszczyt sprawiedliwie służy,
Jak zwać tych, co się raz wraz ustawicznie włóczą?
Oto — ale zaczekam, aczej
[1] się oduczą.
5Jeszczeć można wybaczyć, gdy ostatnia nędza
Z domów, jeśli je mają, ubogie wypędza,
Ale kiedy bogaty puszcza się w podróże,
Ja o jego rozumie, iżby miał, nie wróżę.
Zdrowie, życie nieść na szwank po przykrej przeprawie
[2],
10Głód znosić, snu nie użyć, spoczywać na ławie,
Albo się dusić w dymie lub marznąć na dworze,
Słuchać świerki
[3], wrzask dziecek, w spróchniałej komorze
Robactwu się opędzać — może kto zaprzeczy,
Iż gdzie indziej nie jest tak — i tam nic do rzeczy,
15Albo żeby treść myśli objawić wytwornie,
Jeśli u nas niedobrze, indziej niewybornie.
Droga zawżdy jest drogą pomimo wygody,
Rzadka obejść się cale
[4], znaleźć się bez szkody,
A choćby innej w ciągłych podróżach nie było,
20Gdy się czas marnie strawił, wiele się straciło.
Przepłynąwszy przez morza i zwiedziwszy ziemie,
Dajmy to, iż kto poznał wszystkie ludzkie plemię.
Cóż poznał? — To, co w domu miał na pogotowiu.
25Bo lekarze tak mówią; ale syty z wzorku
[5],
Zapytajmy pielgrzyma, co mówi o worku
[6].
Pewnie mu nie usłużył — a źle, gdy nie służy.
To nic jeszcze: gdy mówiem ściśle o podróży,
Że się zlepszenia zdrowia w niej znajdzie przyczyna,
30Większa, ważniejsza jeszcze i pilniejsza wszczyna,
WodaTrzeba jechać koniecznie. — Gdzie? — jechać do wody
[7].
Służyła ona przedtem tylko do ochłody,
Teraz większa usługa. — Jaka? — Żyć nie można,
Jeśli pilność o zdrowie czuła a ostrożna
35Nie zapędzi tam, gdzie jest saletra i siarka. —
A nam co po saletrze? — Jeśli onej miarka
I z częściami hałunu
[8], a najbardziej z rana,
Dobrze trafiona — zdrowie! lecz ze źródła brana,
Gdzie ją chwytać należy, żeby moc nie zgasła.
40Jeżeli więc na takie ozdrowienia hasła
Nie wzbudzi się chęć jechać, pożegnaj się z życiem —
Jużci, ale i z workiem. Za takim użyciem
Żyli dłużej niźli my, nasi pradziadowie:
45Za krzepkość z ojców wziętą, nie płacąc nikomu,
Od zdrowych wzięte zdrowie zachowali w domu.
Cnotliwej roztropności urządzeni miarką,
Nie znali się z hałunem, saletrą i siarką.
Czerstwa starość poważne ich zmarszczki wdzięczyła,
50
LekarzByło zdrowie, bo święta wstrzemięźliwość była.
Lepsza ona od siarki i skuteczniej zdrowi
[9],
Niż co kreślą lekarze i starsi, i nowi,
Którym (bo mają rozum), frymarczących bólem,
55Za których wielkim zdaniem poszli ludzie gminni,
Niżeli swej nauki cuda rozpostarli,
W kraju się właściwego cieśni nie zawarli,
Lecz chcąc ludzi oświecić w błędach, w których trwali,
Do innych się, najdalszych, w pielgrzymstwo udali.
60Tam, czerpając u źródła, w wiadomość bogaci,
Z niezmiernym nauk trzosem wrócili do braci.
Pitagoras powiedział: Nie trzeba jeść bobu
[11].
A niekontent z greckiego rządzenia sposobu,
Nową rzeczpospolitą mądry Plato sklecił
[12],
65I tak dowodnie onej pożytek zalecił,
Iż się dotąd na jawie jeszcze nie skleciła.
WodaWoda, według Talesa, wszystko sporządziła
[13].
A szczęśliwi zostali jeszcze szczęśliwszymi.
70Nie mogę ja tak wielkiej oprzeć się powadze,
Jednak się zbyt daleko zapędzać nie radzę.
RozumOstatnia to po rozum za granice jeździć;
Jeśli on się pod własnym dachem nie chciał gnieździć,
Darmo go indziej szukać. Mimo górne wzory,
75Wzory sławne Talesa albo Pitagory,
Wzory zbyt uwielbione przez swoje wzniesienia,
Trzymajmy się po prostu skutków doświadczenia.
Czuje to świat, ja światu nie będę doradzać,
80Ale gdybym był takim, iżbym mógł dać radę,
Nie wierz łbom zagorzałym, które robią księgi,
Ani książek działaczom; ich umysł nietęgi
Zabawnie bałamucąc nabawił cię nędzą.
85Nieszczęśliwe się chwile w światłym wieku pędzą,
I pisarz, i czytelnik za naukę płacą.
Dobrze im tak — a kiedy zwodziciele tracą,
Niech się strzeże podejścia
[16] i zasklepi w domu.
90Ale w nim raz wraz siedzieć rzecz jest niepodobna.
Choćby rzecz najwdzięczniejsza, ciągła a osobna,
Sprawi sytość, a tej jest skutkiem unudzenie.
Zarzut nowy — więc innych okolic zwiedzenie,
A z nim odmiana rzeczy lekarstwem nudności.
95Nie nudzi się, kto kontent, lecz tej szczęśliwości
Rozum tylko i cnota są sprawicielami;
Z tymi, choćby wśród stepów, nie będziemy sami.
Cóż dopiero, gdy dzieci i poczciwa żona,
I uprzejmość sąsiedzka, prawa, doświadczona,
100Słodycz losu poddanych, któryśmy sprawili,
I myśl lat przeszłych, cośmy poczciwie przebyli:
Piękne to towarzystwo i nigdy nie znudzi.
Dom, PodróżSwoich znając, po co nam nowych szukać ludzi?
Miłe to przeświadczenie do tego nas wiedzie,
105Iż dobrze w domu siedzieć. — Kto nie chce, niech jedzie!