Krzysztof Kamil Baczyński[Pod nieba dłoniastą palmą nie daj mi chodzić samotnie…]
1Pod nieba dłoniastą palmą nie daj mi chodzić samotnie,
Otwórz rzeki, a sosny krzykiem z ognia i wiosny
podpal i nagnij.
5W jakie zimy prowadzisz, jakich kolęd słuchać
śmiertelnych?
Otom jest syn wygnany z ziemi niepoznanej,
niewiernej.
Obco mi niebo czarne i białe zawieszasz
10nad czas samotny;
oceany z kamienia, w które się przemieniam
jak w lodach okręt.
Nad dniem ostatnim stawiasz mi długie, woskowe
świec rzędy,
15które są stare drzewa, kiedy w portów brzegach
rżą argonauckie
[2] okręty.
Odbierz mi ziemię, miłość rozumną oderwij
i porwij
spośród umarłych rzeczy, gdzie dojrzewa wieczór
20o woni morwy.
Śmierć, OgieńDaj mi konia, o Agni, z żółtych, strasznych płomieni
i białych,
bo oto spadam — owoc w grób ziemi pod sobą
dojrzały.