Maria KonopnickaTęczowy duszek
1Kiedy czytam w mym ogródku,
Kiedy szemrzą trawy, drzewa,
Wtedy słyszę — pocichutku
Coś w gęstwinie wonnej śpiewa..
5Coś-ci śpiewa, coś-ci gada,
Brzęczy niby złota pszczoła,
Różne dziwy opowiada,
A kto taki — nie wiem zgoła!
Czasem myślę, że to róża,
10Co na krzaku się rozwija
I oczęta do mnie zmruża…
Czasem myślę — że lilija…
Albo może żuczki złote,
Może muszki i motyle,
15Brzęczą w uszko, tak, na psotę,
Gdy zadumam się na chwilę.
I raz tylko mi się zdało,
Że wskroś młodych listków sieci
Widzę postać «duszka» białą,
20Jak na skrzydłach ku mnie leci…
Jasność słońca, dźwięk piosenki,
Zapach kwiatów, listków szmery
W tęczę tkały mu sukienki
I skrzydełek jego cztery…
25
Jak motylek na krzewinie,
Tak nad głową moją siedział…
Myślę, że te wszystkie owe
Dziwy — on mi opowiedział.
O tej pięknej wielkiej ziemi,
30O tych morzach, o tych górach,
O tych orłach, co nad niemi
Do gniazd swoich lecą w chmurach.
O tej czystej serc pogodzie,
Której żaden mruk nie zaćmi,
35O miłości i o zgodzie,
I o pracy z ludźmi braćmi.