Maria KonopnickaU okienka
1Z mojego okienka — to istny dziw!
Co rok więcej widzę i pól i niw…
Dziś nowa krzewina, a jutro kwiat,
Rozszerza się co dnia ten Boży świat!
5Pamiętam, że dawniej u tamtych wzgórz,
Ta ziemia dla mnie kończyła się już;
Dziś wiem, że za niemi jest śliczna błoń,
Dziś czuję z oddali jej kwiatów woń.
Przed rokiem, przed dwoma, za dawnych lat,
10Jak obcą mi była każdziutka z tych chat!
A dzisiaj, jak gdyby zbliżyły się,
I znam je, i kocham, i one mnie.
Przed rokiem myślałam, że gwiazdy te
Nade mną jedynie tak palą się…
15Dziś wiem, że ich blaski spływają w dół,
Na miljon wzniesionych i zgiętych czół.
Z mojego okienka — to istny dziw!
Ten mały strumyczek wygląda, jak żyw.
I szepce, i śpiewa do uszka mi
20Cichutką piosenkę, co słodko brzmi.
I oczy i myśli gdzieś lecą w dal,
Za blaskiem, za wonią, za szumem tych fal.
I dusza się we mnie roztula, jak kwiat…
Z małego okienka chce objąć ten świat!
25 — Powiem ci, dziecino, jak zrobić to!
By objąć świat cały i posiąść go,
Nie trzeba dalekich odprawiać ci dróg,
Lecz kochać swój zakąt i chaty swej próg!