Jan KochanowskiPieśni, Księgi wtórePieśń IX[1][2]
1Nie porzucaj nadzieje,
Jakoć sie kolwiek dzieje:
Bo nie już
[3] słońce ostatnie
[4] zachodzi,
A po złej chwili piękny dzień przychodzi.
5Patrzaj teraz na lasy,
Jako prze zimne czasy
Wszystkę swą krasę drzewa utraciły,
A śniegi pola wysoko przykryły.
Po chwili wiosna przyjdzie,
10Ten śnieg z nienagła
[5] zéjdzie
A ziemia, skoro słońce jej zagrzeje,
W rozliczne barwy znowu sie odzieje.
Nic wiecznego na świecie:
Radość sie z troską plecie,
15A kiedy jedna weźmie moc nawiętszą,
W ten czas masz ujźrzeć odmianę naprędszą.
Ale człowiek zhardzieje,
Gdy mu sie dobrze dzieje;
Więc też, kiedy go Fortuna
[6] omyli
[7],
20Wnet głowę zwiesi i powagę zmyli
[8].
Lecz na szczęście wszelakie
Serce ma być jednakie;
Bo z nas Fortuna w żywe oczy szydzi,
To da, to weźmie, jako sie jej widzi.
25Ty nie miej za stracone,
Co może być wrócone:
Siła Bóg może wywrócić w godzinie;
A kto mu kolwiek ufa, nie zaginie.