Jan KochanowskiPieśni, Księgi wtórePieśń XIX[1]
1Jest kto, co by wzgardziwszy te doczesne rzeczy
Chciał ze mną dobrą tylko sławę mieć na pieczy,
A starać sie, ponieważ musi zniszczeć ciało,
Aby imię przynamniej po nas tu zostało?
5I szkoda zwać człowiekiem, kto bydlęce
[2] żyje,
Tkając
[3], lejąc w się wszytko, póki zstawa
[4] szyje;
Nie chciał nas Bóg położyć równo z bestyjami:
Dał nam rozum, dał mowę, a nikomu z nami.
Przeto chciejmy wziąć przed się
[5] myśli godne siebie,
10Myśli ważne na ziemi, myśli ważne w niebie;
Służmy poczciwej
[6] sławie, a jako kto może,
Niech ku pożytku dobra spólnego pomoże.
Komu dowcipu
[7] równo z wymową
[8] dostaje,
Niech szczepi miedzy ludźmi dobre obyczaje;
15Niechaj czyni porządek, rozterkom zabiega
[9],
Praw ojczystych i pięknej swobody przestrzega.
A ty, coć Bóg dał siłę i serce
[10] po temu,
Uderz sie
[11] z poganinem, jako słusze
[12] cnemu;
Prostak
[13] to, który wojsko z wielkości szacuje:
20Zwycięstwo liczby nie chce, męstwa potrzebuje.
Śmiałemu wszędy równo, a o wolność miłą
Godzi sie oprzeć
[14] by więc i ostatnią siłą;
Nie przegra, kto frymarczy na sławę żywotem
[15],
Azaby go lepiej dał
[16] w cieniu darmo potem?