Jan KochanowskiPieśni, Księgi wtórePieśń I[1][2]
1Przeciwne
[3] chmury słońce nam zakryły
I niepogodne deszcze pobudziły,
Wody z gór szumią, a pienista Wilna
[4]
5Strach patrzać na to częste połyskanie;
A prze to srogie obłoków trzaskanie,
Kładą sie lasy, a piorun, gdzie zmierzy,
Źle nie uderzy.
Zakładaj korab’
[6], cieśla nauczony
[7],
10A kto wie, jesli nie wrócą sie ony
Nieszczęsne czasy, kiedy powódź była
Świat zatopiła.
Sześć niedziel w ten czas lał deszcz nie przestając,
A ziemia, nowe źrzódła pobudzając,
15Rzek przymnażała, tak iż morskie wały
[8]
Wylać musiały.
Z ludźmi pospołu i miasta, i grody
Nieuśmierzone zatopiły wody;
Nie wysiedział sie pasterz z bydłem w cale
[9]
20Na żadnej skale.
Ryby po górach wysokich pływały,
Gdzie ledwe przedtym pióra donaszały
Mężnej orlice, gdy do miłych dzieci
25Ale na ten czas i matkę, i syny
Pożarła woda, i wszystek źwierz iny;
Sam Noe został, przy nim żona tylko
A dziatek kilko.
Nieżyzne w cnotę to tam były lata,
30Gdzie ledwe jeden ze wszytkiego świata
Nalezion, co go Bóg w cale zachował,
Ten, będąc z łaski Pańskiej ostrzeżony,
Zbudował sobie korab’ niezmierzony
[12],
35Na którym pływał czasu złej przygody
Po wierzchu wody.
A wszyscy inszy nagle zagarnieni
I w głębokościach morskich zatopieni;
Niebo a morze, te dwie rzeczy były
40
A kiedy sie już prawie
[14] dosyć zstało
Pańskiemu gniewu, po trosze spadało
Wielkiego morza, aż za czasem
[15] skały
Z wody wyźrzały.
45Potym i zbytnie zawarły sie zdroje,
A bystre rzeki wpadły w brzegi swoje;
Ziemia ku słońcu pełne ciężkiej rosy
Rozwiła włosy.
A trupy wkoło straszliwe leżały,
50Ludzie i bydło, wielki źwierz i mały;
Pełne ich morza, pełne brzegi były,
I rzekł Noemu: «Już teraz na ziemię
Występuj śmiele i z tobą twe plemię
[17];
55Oto ja znowu przyodzieję lasy
Na wieczne czasy.
I będzie, jako po te lata wszytki,
Ziemia dawała wszelakie użytki;
Mnóżcie sie, niech świat spustoszały wszędzie
60
A w tym upewniam każdą żywą duszę,
Że nigdy potym takich wód nie wzruszę
[19],
Które by miały ziemię opanować
I świat zepsować.
65Włożę na niebo znakomitą
[20] pręgę,
Którą gdy ujźrzę, wspomnię na przysięgę,
Że mam hamować niezwyczajną wodę
I nie zawiodę».
Pomni sie
[21], lutni! Nie twojej to głowy
[22]
70Wspominać Boga żywego rozmowy;
Każ ty nam zasieść przy ciepłym kominie,
Aż zły czas minie.