Marta PodgórnikPróby negocjacjibiałystok 22–24 V 1996
1
Lampa świtu w hotelowym pokoju. Jak w
każdym takim wierszu, tu też panuje
względny spokój.
Mucha nie krąży już. Krew wolniej, szum
5spłuczki jak wodospad w skroniach. Jest
ta konieczna zgoda.
Radio puste w środku. Dociera do nas tylko
godzina, po sobie samej, przed kolejną tak
samo przeżytą.
10
Gościem jest każdy, kto wkrótce wyjedzie.
Gdzieś i po coś, lub z kimś. Widok zza szyby
to też jest dobry powód.
Poznać, zaaprobować — to ma sens. Tego w
niektórych więcej jest, w innych mniej. Ale
15poziom się wyrównuje — na wysoki.