Marta PodgórnikPróby negocjacjitelefon milczy albo kłamie
1
one of these nights — mam w buzi żwir, który nie
chce dać się przełknąć. myję zęby, ze szczoteczki
zostaje wiór, no trudno.
na pożegnanie nie powiedziano sobie nic specjalnie
5odkrywczego, to było jedno ze zwykłych pożegnań,
z kimś, kto wróci, zanim zdążysz przytyć i wyłysieć.
mimo wszystko niepokój wlókł się jak autobus i ten
żal, że się nie posiada automatycznej sekretarki,
a przecież nie każdy listonosz dzwoni drugi raz
10(znowu nie ma mnie w domu. nie mam mnie w domu
stanowczo zbyt często i chyba przez to tracę
coś więcej niż ciepłe posiłki).
tym razem nie zostawiono żadnych wiadomości, mimo
że obiecywano zawsze dawać cynk. jasne, że nic
15i tak by z tego nie wyszło, więc pewnie lepiej, że
posiada się przynajmniej kolorowy telewizor
(mężczyzna, którego kroki zrównały się z moimi przy
jakiejś ciemnej bramie nawet na mnie nie spojrzał,
ja też starałam się nie patrzeć).
20odjeżdżającym przydałoby się parę ciepłych jak
posiłki słów, kilka machnięć, dziecięce „pa, pa”
i cmoknięcie w czoło. pozostającym nie pozostaje
nic innego, jak tylko zadowolić się szybko,
byle czym.