- Cierpienie: 1
- Dziecko: 1
- Gra: 1
- Matka: 1
- Mężczyzna: 1
- Obraz świata: 1
- Poeta: 1 2
- Poezja: 1 2
Władysław SyrokomlaRymy ulotneDo J. I. Kr[1].
1Ty mię
[2] wołasz do pieśni, chcesz na moją głowę
Gwałtem wcisnąć promienie i wieńce laurowe,
Wołasz o mych wierszykach, że te w swoim czasie
Dadzą mi znakomite miejsce na Parnasie,
5Że trzeba tylko śpiéwać wolą czy niewolą,
Choć tam w gardle zachrzypło
[3], choć tam piersi bolą,
Choć słuchacze posnęli, radzi czy nie radzi —
Dadzą oklask, co wieszcza na gwiazdach posadzi.
Winienem ci zaiste za balsam różanny,
10Dać ukłon debiutanta i rumieniec panny,
Winienem wyrzec głosem skromnego zachwytu:
Domine! non sum dignus[4] takiego zaszczytu.
Lecz dzisiaj u nas jarmark, a święty Mikoła
Trochę miodkiem szlacheckim stuknął mi do czoła,
15A więc ci śmieléj powiém, powiém i powtórzę,
Choćbyście dali patent i na ośléj skórze,
Na wielkiego śpiéwaka, wielkiego poetę,
Jak Homer lub Wirgili, Tasso albo Gete
[5],
Ja i wtedy zaiste rozmyślałbym jeszcze,
20Czy warto być poetą i co to są wieszcze?
Rozdziérać własne piersi dla porodu dziecka,
Zakrwawiać biedne serce, wstrząsać nerw po nerwie,
Rozogniać mózg, co głowy ledwie nie rozerwie,
25Opłukać łzami oczy, znosić trud czartowski,
Mierzyć długość wyrazów i dobiérać zgłoski,
A tak z rozbitą głową i z rozdartem łonem,
Rzucać się jak szaleniec nad brzydkim brulonem. —
Otoż już wiérsz skończony, coć dał się we znaki,
30Jest końcówka, średniówka, jest sens siaki taki,
Lecz idą dalsze trudy, znasz je szczegółowie
[6];
A po czemu
[7] dziś wiérsze? niech ci księgarz powie:
On ci jasno wyłuszczy, że to marna praca,
Że dzisiaj rymowany towar nie popłaca,
35Że teraz pisać wiérsze zupełnie nie pora,
Że się tylko drukują nakładem autora;
Że zatém…. no autorze, dopełniaj już miarki,
Trzęś z ojcowskiej szkatuły zakwitłe talarki,
Będziesz wielkim i sławnym…
40O, już dzięki Bogu
W porządku alfabetu stoisz w katalogu!
Świat cię porwał i czyta, a krytyk dla cześci
[8],
W kronice literackiéj twe imię umieści.
Tocz na Parnas twą chwałę jak kamień Syzyfa,
45Tu spotkasz się z Grabowskim, tu trafisz na Gryfa,
Tam recenzent z Warszawy, z Poznania, ze Lwowa,
Ciągnie cię za końcówki, porywa za słowa,
Jeden woła, że idziesz w liberalnéj drodze,
Drugi krzyczy: «postępu tutaj nie znachodzę». —
50Dobrze ci tak poeto! na cóż było, na co?
Stroić lube twe dziécię jak gminny pajaco;
Uczucie to skarb serca, pielęgnuj go w ciszy,
Myśl twoją miéj dla siebie, niech jéj nikt nie słyszy,
Myśl, czucie, to twe dzieci… z dala z niémi, z dala,
55Niechaj się ich niewinność na świecie nie skala,
Niech ich żaden dowcipniś, niech żaden zabójca,
Nie napoi trucizną na zagładę ojca. —
Otoż wiérszyk, igraszka, dzieciństwo i kwita,
Ma nam żółcią i octem przegryzać jelita!
60Jam jeszcze tych przysmaków nie kosztował prawie,
Lecz z góry nie smakuję w téj cudnéj potrawie;
Gdybym miał talent wieszcza, gdyby mi Jehowa,
Włożył w usta prorocze uroczyste słowa,
I kazał głosić światu — tém słowem przejęty,
65Dałbym się kamienować jako Szczepan święty.
Ale dziś w pospolitych wiérszokletów kole,
Na co mam nosić guzy daremne na czole?
Świat i bez naszych pieśni doskonale drzymie,
70Na co mamy go budzić, kłopotać mu głowę?
Szczęść mu Bóg w preferansie na asy kierowe.
On je chętniéj pojmuje niźli serce nasze —
Niechaj lirę waletom pikowym przypasze,
Niechaj treflowym damom swe uczucia niesie. —
75
Piosnko! królowo serca; rządź w swoim zakresie,
Tu, tu, w kryjówkach duszy my z tobą cichaczem,
Pośmiejem się, pomyślim, pomarzym, zapłaczem. —
A wy: Wiaro! Nadziejo, ty Miłości Boża!
Czasem ja przyjdę z harfą do twego podnoża,
80Pobłogosław me pieśni jako wdowie grosze,
Czy je w ciszy zanucę, czy światu ogłoszę;
Błogosław, kiedy wielbiąc, co wielkie i piękne,
Czasem sobie po prostu na luteńce brzęknę,
Niech w uroczym odbrzęku moja pieśń ulata,
85Na chwałę Pana Boga i pożytek świata.