1
Modlić się wzajem jako przyjaciele,
Na co nam miłość? ja swobodny od niéj,
Bez zgryzot serca twe losy podzielę.
5Chcę ciebie widzieć i cieszyć się głośno,
Ścisnąć twą rękę nie drażniąc nikogo,
Nie jątrząc czyjąś źrzenicę ukośną ,
Wyznać otwarcie, że mi jesteś drogą.
Chcę w twoich chwilach smutku i niedoli
10Czuwać nad tobą i westchnąć głęboko,
Śmiało zapytać: «ach! co tobie boli?»
I łzy twe otrzeć i rozchmurzyć oko.
Na mojéj drodze, gdzie cierniska dosyć,
Gdy mię zarani latorośl kolczata,
15Chcę głosem pewnym o ulgę poprosić,
«Śpiesz przyjaciółko poratować brata!»
Wtedy się twojém podeprę ramieniem,
Bez bicia serca, radośnie i zimnie,
Świat się nie zgorszy, my nie zarumienim,
20Choć ja przy tobie, choć ty będziesz przy mnie. —
Niech drogę życia wraz z tobą przechodzę,
A kiedy podróż ukończy się słodka,
Niech oko nasze na ubiegłéj drodze
Żadnych wyrzutów sumienia nie spotka.
25Dręcząca miłość czyż dla nas zapewni
Ufnéj, niewinnéj przyjaźni rozkosze?
Bądźmy jak bracia, przyjaciele, krewni,
Na co nam miłość? — nie kochaj mię proszę.