- Modlitwa: 1
- Morze: 1
- Niewola: 1 2
- Ogień: 1
- Tęsknota: 1
- Walka: 1 2 3
- Wiatr: 1
- Wolność: 1
Taras SzewczenkoGamalejtłum. Władysław Syrokomla
1Nie ma, nie ma wiatru i fala nie bije
W naszej Ukrainie;
Może radę radzą na tureckie szyje,
Ale głos jej ginie.
5
Zawiej, cichy wietrze,
Niech tęsknota minie, ucichną kajdany,
Niech się łza obetrze.
Zagraj, ciche morze, na twej cichej fali,
10Rozwiń się w pogodzie,
Gdzie kozackie czapki migają z oddali,
Gdzie ich płyną łodzie.
Ułatwiaj ich wiosłom szczęśliwą przeprawę
Po twym łonie sinem!
15Posłyszym ich sławę i czyny ich krwawe,
I jeszcze nie zginiem.
Tak niegdyś Kozacy śpiewali w Skutary
[2]
Śpiewali serdeczni — śpiewają i płaczą;
MorzeAż Bosfor się cofnął — zadumał się stary,
20Bo łzę po raz pierwszy oglądał kozaczą.
I płaczem kozackim zaryknął żałośnie,
I falę namarszczył jak żubr swoją skórę;
Z Limanu
[3] do Dniepru aż rośnie, aż rośnie,
Aż grzmoce
[4] jak trąba ryczenie ponure.
25Zawziął się starzec w swym majestacie,
Aż z ust pociekła mu piana:
«Uderzcie w fale, Ługu, mój bracie!
Chortyco
[5], siostro kochana!
A czy wy śpicie, czy wy słyszycie,
30Wstawajcie fale do pracy!»
Na wodach nowe zagrało życie
I zaśpiewali Kozacy:
«Hej, u Turków z tamtej strony
Chata na pomoście:
35Grajże, morze, graj!
Płyniem w tamten kraj!
Hejże, Turcy z tamtej strony
Pyszni i bogaci!
Czart ich złoto weź,
40Idziem sprawić rzeź,
A wyzwolić braci!
Hej, u Turków z tamtej strony
Precz nam z baszą, precz!
45
U nas baszą miecz,
Sławny miecz nasz stary!»
Tak śpiewając, płyną dalej,
Wiatr im pierś rozdyma,
A na czele pan Gamalej
50
Nielękliwej on natury
W pośród morskiej burzy;
Łódź to wzbije się pod chmury,
To się w głąb zanurzy.
55Usnął Carogród
[9] w rajskim haremie,
Bezpieczną drzemką Skutary drzemie,
Wody Bosforu rwą z całą mocą,
To głucho stękną, to zaklekocą,
Jak gdyby czując, że zła godzina
60Chciała rozbudzić gród Konstantyna.
«Cicho, Bosforze! — mówiło morze. —
Bo ja twe brzegi piaskiem obłożę,
Pianą obryzgam twe brzegi kose
[10],
Twe białe żebra mułem zaniosę.
65Cicho, Bosforze! Czyż ci nieznana,
Jaki to płynie gość do sułtana?»
Tak śpiewa morze — bo polubiło
Czubatych Słowian z męstwem i siłą.
Bosfor zaniemiał. Niech sobie drzemie
70Zgnuśniały sułtan w swoim haremie.
Ale w Skutary, skuci w łańcuchy,
Nie śpią Kozacy pełni otuchy,
Jeden drugiego ośmiela wzajem,
Modląc się Bogu
[11] swym obyczajem:
75
Nie daj zginąć w cudzej stronie,
Nie daj zginąć bez przyczyny
Twoim dzieciom z Ukrainy!
Ludzie wolni jak ptaszęta,
80
Niech nie dzwonim w cudze pęta,
Oszczędź wstydu naszej ziemi
I przed wrogiem i przed swemi.
Och, czyżby miał Kozak dumny
Wstać na sąd Twój z cudzej trumny?
85
I na sądzie przy Twym tronie
Miał podnosić skute dłonie?…»
Walka«Rżnijcie! Bijcie te psie wiary!»
Krzyczą z murów od Skutary.
Żywa radość i nadzieja
90Gra już w sercu Gamaleja.
«Rżnijcie, bijcie!… Na mur, dalej!»
Krzyczy z góry pan Gamalej.
Grzmi od armat Skutary,
Wróg się pieni, rozpacza.
95«Górą siła kozacza!»
Legły trupem janczary.
Korzystając z popłochu,
Rąbie bramy od lochu,
100Łamie bratnie okowy.
«Hejże, powrót wesoły.
Łamcie, łamcie te mury!
Hej sokoły, do góry!»
Strzepnęły się
[13] sokoły
105I zaśmiały się głucho,
Bo dźwigając okowy,
Od chrześcijańskiej mowy
Już odwykło ich ucho.
I noc w skrzydle szeleszcze,
110Gdy raz pierwszy zobaczy
Strój bojowy kozaczy.
O, nie lękaj się jeszcze!
WalkaPrzyjdzie pora obawy,
Gdy się wezmą za włócznie,
115Gdy się bankiet rozpocznie
I zakipi bój krwawy.
«Hej, zaświecim pod chmury!»
Rzekł Gamalej zawzięty.
I Skutary okręty,
120I już płoną jej mury.
Aż w Stambule błysnęło,
Stambuł oczy wytrzeszczy,
Ale ogień złowieszczy
Już dokonał swe dzieło.
125Stambuł się pieni i zębami zgrzyta,
Że tamtych brzegów dosięgnąć nie może.
Dosięgnął wreszcie — ale tylko chwyta
Za wyostrzone kozaczyzny
[14] noże.
130I krew niewierna płynie przez bazary,
Kształci strumienie i leje się w morze,
By nie zabrakło wody na Bosforze.
A kozaczyzna zwija się zażarta,
Wszędzie jej pełno na lądzie, na wodzie,
135Złoto i srebro do czapek zagarta
[15]
I zasypuje perłami swe łodzie.
Ogień dogasa, skończyła się praca,
Każdy do łodzi z łupami powraca
I zapaliwszy lulki
[16] przy pożarze,
140Po krwawej wodzie szybują wioślarze.
Lekką dłonią, chyżym wiosłem
Kierują czółenki
I zwyczajnie Zaporożcy
[17]
Śpiewają piosenki:
145Nasz ataman
[18] Gamaleja,
Nasza chluba i nadzieja,
Zebrał chłopców z Zaporoża
I pojechał na kraj morza.
Ej, pojechał zdobyć sławę
150I pokruszyć więzy krwawe,
Co u Turka rok już cały
Jego braci krępowały.
Przypłynęły do Skutary,
Gdzie czekały więźnie
[19] kary,
155Ale krzyknął pan Gamalej:
«Żyć będziemy jeszcze dalej,
Żyć będziemy i pić wino
I pić wino z pełnej czary,
I pohane
[20] bić janczary,
160Każdy namiot będzie kryty
Wybiegł Kozak rozhulany,
Jakby żyto żąć na łany,
I rozległo się wołanie:
165«Sława tobie, atamanie!
Sława twoja nie zaginie,
Po szerokiej Ukrainie,
Żeś ty braci Zaporoża
Spod niewiernych wyrwał noża!»
170Tak łódź przychodzi, a statek przy statku
Na ukraińskie pospiesza wybrzeże.
A pan ataman płynie na ostatku:
Orzeł swych orląt bezpieczeństwa strzeże.
Od Dardaneli wiatr wieje do morza.
175A przecież Stambuł nie puszcza pogoni,
Bo się obawia dzieci Zaporoża,
Bo znów z pożarem mogą wrócić oni.
Płyną szczęśliwie — bo wiatr im na rękę,
Słońce ozłaca czarnomorską falę,
180Co swym pluchotom rycerską piosenkę
Ku atamańskiej wyśpiewuje chwale.
Wiatr przyjazny w żagle wali,
Przepłynęli zdrowo,
I za falę się schowali,
185Za górę różową.