Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Szacowany czas do końca: -
Taras Szewczenko, Kobziarz, Najemnica
← Katarzyna

Spis treści

    Prolog
  1. I
  2. II
  3. III
  4. IV
  5. V
  6. VI
  7. VII
  8. VIII
  1. Matka: 1
  2. Modlitwa: 1
  3. Sierota: 1
  4. Spowiedź: 1
  5. Śmierć: 1
  6. Śpiew: 1
  7. Żałoba: 1

Taras SzewczenkoNajemnicatłum. Władysław Syrokomla

Наймичка

Prolog

1
Chmurny ranek był w niedzielę;
Ponad polem mgła się ściele;
Na mogile w pośród pola
Coś się chysta[1] jak topola.
5
To niewiasty postać blada
Coś do łona ciśnie rada,
Coś z rannymi mgłami gada.
«Mgły wy gęste, mgły jutrzniane,
W srebrnych iskrach rozsypane!
10
Czemużeście mnie życzliwie
Nie pogrzebły[2] na tej niwie?
Czemu, widząc los nieczuły,
Biednych piersi nie zatruły?
O, pogrzebcie mnie w mogile.
15
O nie!… jeszcze… jeszcze chwilę…
Tylko skryjcie mnie głęboko,
Gdzie nie dojrzy ludzkie oko.
Jam nie jedna na tym świecie,
Ojca, matkę mamże przecie,
20
Mam i braci… jest rodzina,
Mam pieszczotkę… och, mam syna!
Ale jego główkę młodą
Nie polano chrzestną wodą.
O mój synu!… o nadziejo!
25
Niech ci główki nie poleją,
Ja bez chrztu zostawić wolę,
Niż cię ochrzcić na niedolę.
Cudzy ochrzczą cię kumowie[3],
Ale żaden się nie dowie,
30
Kto ty jesteś… jak ci miano…
Mnie bogatą nazywano…
Nie przeklinaj mnie, dziecino!
Moje modły w niebo płyną,
Wysłuchają modłów w niebie
35
I otoczą szczęściem ciebie».
I rwąc piersi w takie słowa,
Za najgęstszą mgłę się chowa,
Śpiew, ŻałobaI zachodzi[4] się boleśnie,
I o wdowie śpiewa pieśnię[5]:
40
Jak ta wdowa nad Dunajem,
Staroświeckim obyczajem,
Żwir na oczy synów sypie
I zawodzi pieśń na stypie:
«Och, tam w polu mogiła,
45
Och, tam wdowa chodziła.
Zamiast polną rwać rutę,
Rwała zielska zatrute.
Nie skutkowały ziela,
Bóg dwóch synów udziela.
50
W kitajkę[6] je obwiła
I za Dunaj posyła. —
«Och Dunaju, ty rzeko!
Nieś me dzieci daleko.
Niech pobawią się mali
55
Pięknem cackiem twej fali.
A ty, piasku i trawko,
Bądźcie dla nich zabawką.
Piasek bawi… pobawi…
I kołyskę im sprawi;
60
Nad kołyską — opona[7]
Będzie trawa zielona».

I

Przy jeziorze, na futorze[8],
Mieszkał sobie dziad z babulą.
W każdym miejscu w każdej porze,
65
Jakby dziatki tak się czulą;
Jednym śladem i przykładem,
Dziadek z babką, babka z dziadem.
Od dziecinnej razem chwili
Paśli owce na ugorze,
70
A potem się pożenili,
Futor, stawek, młyn nabyli;
A w futorze, przy jeziorze,
Zasadzili ogród różą
I pasiekę mieli dużą.
75
Wszystko dobrze… tylko dziatek
Na pociechę im nie dano.
Któż przytuli na ostatek
Głowę wiekiem skołataną?
Kto zapłacze? Kto pochowa?
80
Kto rodziców spełni słowa?
Nie masz[9], nie masz na tym świecie
Jak rodzone własne dziecię!
Ale gorzej w gmachu świetnym
Jak sierota żyć bezdzietnym
85
I zebrane mienie w trudzie
Między obce oddać ludzie,
Co za życia gonią za nim
I zmarnują z urąganiem.

II

Dziadek i babka jednej niedzieli
90
Na niskiej przyzbie[10] sobie siedzieli,
Ubrani biało, aż patrzeć miło.
A na niebiosach słonko świeciło,
Ani chmureczki, ani wietrzyka,
Rajska pogoda duszę przenika.
95
Bolesne dumki[11] i smutek chory
Gdzieś się ukryły jak zwierz do nory.
W tak pięknym życiu, w tak cudnym czasie,
Czego by starzy tęsknili, zda się?
Czy dawne licho, czy myśl o śmierci
100
Jak gdyby robak po piersiach wierci?
Myśl jakaś tęskna, jakaś niemiła,
Jakaś wczorajsza rana odżyła.
Bóg raczy wiedzieć, co im nie płuży[12].
Może o wiecznej marzą podróży.
105
A do podróży na ten szlak boży
Któż im w karawan konie założy?
«Nastko-gołąbko! — powiada stary —
Kto nas po śmierci włoży na mary[13]
«Ojcze serdeczny — babka odpowie —
110
To mi się dawno snuło po głowie
I dawno sobie daję pytanie:
Komu chudoba[14] nasza zostanie?»
Sierota«Cyt! Ale słuchaj… słyszę w tej chwili,
Coś za wrotami jak dziecko kwili.
115
Pójdziem zobaczyć, co to za sztuka?
Bo coś nie darmo serce mi puka».
Więc kiedy starców ciekawość miota,
Wsparci na kijkach śpieszą pod wrota.
Spieszą pod wrota i pod przełazem,
120
Milcząc, oboje stanęli razem:
Bo w lichą płachtę i w starą świtę[15]
Leży pod płotem dziecię spowite;
Snadź[16] tylko matce — szmaty dziurawe
Starczyło dziecku dać na wyprawę.
125
Uradowani starcowie szczerze,
Kiwali głową, mówiąc pacierze.
Drobna dziecina, lekko ściśnięta,
Jeszcze wyciąga ku nim rączęta,
A popłakawszy, po krótkiej chwili,
130
Już tylko niemym kwileniem kwili.
«A widzisz, Nasto, dusza mówiła,
Że Bóg nam z nieba pociechę zsyła.
Bierzże ją prędzej… zimno na dworze,
W miękkie pieluchy obwiń niebożę,
135
Obwiń w pieluchy, zanieś do chaty,
A ja… jak niegdyś dawnymi laty,
Skoczę na konia, aż wiatr zaświszcze,
Poprosić kumów na Horodyszcze[17]».
Och, dziwno jakoś na świecie bywa:
140
Jeden na syna przekleństw przyzywa,
Wypędza z chaty, zębami zgrzyta:
Drugi, gdy w chatę syn mu zawita,
To krwawym potem, w kośbę[18] czy żniwa,
Woskową świeczkę zapracowywa[19],
145
By ją z modlitwą nieść do ołtarza,
Że Bóg go drogim skarbem obdarza.
Zapala świeczkę, łzy rzewne leje,
Za swoje szczęście, za swe nadzieje.
Cieszyć się Bóg wie czy było po co,
150
Ale bez dziatwy — jakoś sieroco.

III

W Horodyszcze leciał stary,
Zebrał kumów aż trzy pary
I pod wieczór chrzestną wodą
Ksiądz dziecinę polał młodą.
155
Dano dziecku imię Marka,
A serdeczna dziadów parka,
Na wzrost jego patrząc krzepki,
Złotej chciałaby kolebki.
Już dla Marka, dla pieszczoty,
160
Już kolebki mało złotej:
Stary dziadek z babką chorą
Już mu cacek nie dobiorą.
I po drugiej, trzeciej wiośnie
Wypieszczony Marko rośnie
165
I wyrasta na młodziana
Jak jagódka, jak rumiana…
Wtem jednego w polu żniwa
Nowa gościa im przybywa:
Czarnobrewka — dziewczę hoże,
170
Przyszła w najmy[20] żąć im zboże.
«A cóż, Nasto?» — «Cóż Trochimie?»
«Trzeba żniejki, niech się przyjmie.
Z starej ręki babki, dziada
Sierp żniwiarski już wypada,
175
A i dziecku będzie słodziej,
Bo mu niańka nie zaszkodzi» .
«Tak, tak, Nasto! — Trochim powie —
Już nie służy wiek i zdrowie,
A pod starość wielka zmiana,
180
Zdarłem nogi po kolana,
Nam potrzebne ręce młode…
Co chcesz, dziewczę, za nagrodę?»
«Ja chcę służyć w waszej chacie,
A przyjmuję, co mi dacie»
185
Rzecze dziewka kłopotliwa.
A staruszek brodą kiwa:
«Krzywdzić ciebie?… nam to na co?
Lecz ty waż się ze swą pracą,
Bo mówili ludzie starzy,
190
Że ten nie ma, kto nie waży.
Ty nas nie znasz, a my ciebie.
Żyj na naszym teraz chlebie,
A jak dobrze pójdzie proba,
Jedno drugich upodoba,
195
Jak pobędziesz w naszej chacie,
Pomówimy o zapłacie».
«Och, już wy mnie nie skrzywdzicie,
Ojcze-serce, matko-życie!
Mieszkać będę w waszej chacie,
200
Wezmę płacę, jaką dacie».
Weszli w chatę i dziewczyna
Nową służbę rozpoczyna,
Tak szczęśliwa, taka rada,
Na sto koni jakby wsiada,
205
Jakby dola biednej dana
Wyjść za pana, za hetmana.
O poranku i wieczorze
Ona w chacie i na dworze,
I w oborze, i w stodole,
210
I na żniwo idzie w pole.
Lecz najmilej czas jej płynie
Nad kołyską, przy dziecinie,
Że i matka i rodzona
Tylu trudów nie dokona.
215
W dzień powszedni czy w niedzielę
I pościołkę mu uściele,
I koszulkę włoży białą,
I rozczesze główkę małą,
I piosenki wyśpiewywa,
220
I wystruga wóz z łuczywa.
Cóż dopiero, gdy w dni święta
Inszą pracą niezajęta?
Przez dzień cały, przez dzień boży
Z rąk chłopięcia nie położy.
225
Aż się dziwią staruszkowie,
Nie pomieszczą tego w głowie,
Błogosławią jak rodzice
Swą poczciwą najemnicę.
Lecz gdy w nocy posną starzy
230
I dziecina się rozmarzy,
Ona patrzy na pacholę
I przeklina swoją dolę.
A jej żalu i rozpaczy
Nikt na świecie nie zobaczy;
235
Jeden Marko — lecz niebożę,
On zrozumieć jej nie może:
Czego płacze nieszczęśliwa?
Po co łzami go obmywa?
Czemu zszedłszy gdzieś w oddali
240
Całunkami aż go pali?
Nie dojada kęska chleba,
Byle Marko miał co trzeba?
Czasem ze snu coś wyszepce
Lub przewróci się w kolebce;
245
To już ona kłopotliwa
Z najtwardszego snu się zrywa
I przeżegna w nocną ciszę,
I kolebkę zakołysze.
Ona czuje aż z za ściany
250
Oddech dziecka rozespany;
A gdy z rana oczka przetrze,
Rączką chwyta za powietrze
I rączkami opowije
Pochyloną niani szyję,
255
Czasem nie wie, co wygada,
Imię matki niańce nada
I jak dąbek rość poczyna,
I kraśnieje jak kalina.

IV

Ej, niemało, niemało
260
Wód się w rzece przelało
I zła dola surowo
Puka w chatę dziadową.
Baba Nasta w mogile,
Dziadek upadł na sile,
265
Ani rady już nie ma,
Uratować Trochima.
Wreszcie uratowali,
I bieda poszła dalej,
I na cichym futorze
270
Szczęście zakwitło boże,
Z ciemnych gajów na nowo
Przyszło w chatę dziadową.
Już i Marko dziecina
Wyrósł bujno jak trzcina,
275
Krzepki na kształt jawora,
Że i żenić już pora.
Starzec w myślach się gubi:
«Kogo chłopak zaślubi?».
Słuchać ludzi nie wadzi,
280
Najemnicy się radzi.
Ta posłałaby swaty
Do królewny bogatej;
Lecz królewna daleko,
A tu lata ucieką[21].
285
«Niech sam radzi w tej mierze,
Niech sam żonę wybierze».
«Dobrze, córko — rzekł stary —
Niech wyszuka już pary,
A jak parę wyszuka,
290
Posłać swatów nie sztuka».
Rozpytali, radzili,
Panów swatów prosili,
Przyszli swaty za wolą,
Przyszli z chlebem i solą.
295
I ubrani sowito,
I z rusznicą[22] nabitą.
Dobrze poszło swatanie:
Piękna panna w żupanie[23],
Taka hoża i młoda,
300
Że i starań nie szkoda.
Kwiatek krasny i wonny,
Sam pan hetman koronny
Takie dziecko pieszczone
Chętnie wziąłby za żonę.
305
«Dzięki, dzięki, swatowie! —
Rozczulony dziad powie —
Lecz rozbierzmy w gawędzie,
Gdzie i kiedy ślub będzie?
Jak w weselu zaradzę,
310
Kogo matką posadzę?
Nastę wzięto na mary…»
Ot i spłakał się stary.
Bozrzewniona najmita
Drzwi oburącz się chwyta,
315
I mdlejąca się tarza,
I coś, mdlejąc, powtarza,
Mówi cicho, a z rzadka:
«Matka!… matka!… gdzie matka?»

V

Minął tydzień — drużki młode
320
Korowaj [24]miesiły,
Stary ojciec, jeżąc brodę,
Krzątał się co siły.
To podwórko swe przykrasza[25]
Z pracą i zachodem[26],
325
To podróżnych wciąż zaprasza
Na gorzałkę z miodem.
Na wesele sprasza gości
W wesołym zapale.
Naturbował stare kości,
330
A nie czuje wcale.
Na co biednej stać chudoby,
Wskazał jak na dłoni;
Na dziedziniec wnieśli żłoby
Dla gościnnych koni.
335
Obcy czyszczą ściany chaty.
Gdzież się dziewka chowa?
Ona, wziąwszy kij sękaty,
Poszła do Kijowa.
Na modlitwę chęć ją bierze
340
Z pielgrzymów gromadką,
Choć jej starzec prosił szczerze
Być na ślubie matką.
Błaga Marko, aby przecię[27]
Powstrzymała drogę.
345
«Przebacz, Marko, drogie dziecię,
Ja tu być nie mogę.
Oni ludzie, hej, bogacze,
A ja sługa licha,
Między nimi cóż ja znaczę?
350
Śmieliby się z cicha.
By was Pan Bóg miał w opiece,
Pójdę do Kijowa,
Wszystkim świętym was polecę
I powrócę zdrowa.
355
Służyć będę choć bez płaty[28]
Całe moje życie,
Nie porzucę waszej chaty,
Chyba wypędzicie[29]».
I dziadkowi pokłon dała,
360
I weselnej rzeszy.
Przeżegnała, zapłakała
I w pielgrzymkę śpieszy.
Rwą podkówki, grzmi muzyka
W gwarze weseliska.
365
Krążą czarki u stolika,
Miód, gorzałka tryska.
Dziewka idzie w czarnej szacie,
Gdzie ją oczy wiodą,
Aż w Kijowie, w miejskiej chacie,
370
Stanęła gospodą[30].
Najęła się wodę nosić
Wiadrem sporej miary,
Byle grosza stało[31] dosyć
Na mszę u Barbary[32].
375
I chodziła do spowiedzi,
Czciła świętych twarze,
I dla Marka obraz z miedzi
Kupiła w pieczarze[33]
I czapeczkę poświęconą
380
Świętego Iwana,
Biła pokłon przed ikoną,
Zginała kolana;
A dla młodej Marka żony,
Jak obyczaj stary,
385
Krzyż kupiła poświęcony
I pierścień Barbary.
Gdy w domowych stronach stanie,
Popełniwszy wota,
Wybiegł Marko swoją nianię
390
Spotkać aż za wrota.
Wyszła żona Katarzyna,
Wiodą w chatnie progi,
Postawili miodu, wina,
By ugościć z drogi.
395
I pytają o Kijowie[34],
Cieszą się, weselą,
I troskliwi o jej zdrowie
Miękką pościel ścielą.
«Za co dla mnie to kochanie?
400
Tak mnie czci to stadło[35]?
Ot, już może niespodzianie
Serce ich odgadło!
Ej, nie zgadli tajemnicy,
Ale dobre dzieci!»
405
I w sierocej jej źrenicy
Jasna łza zaświeci.

VI

Już trzy razy lody krzepły,
Topił lody wietrzyk ciepły,
Najemnica już trzy razy
410
Przed kijowskie szła obrazy.
Jakby z matką Katarzyna
Z nią pielgrzymkę rozpoczyna;
Przeprowadza na szlak znany,
Aż na pole za kurhany,
415
I modlitwy swe zasyła,
Aby prędzej powróciła,
Bo tu bez niej dniem i nocą
W chacie pusto i sieroco.
W dzień Najświętszej Panny Zielnej[36]
420
Przywdział Trochim strój niedzielny,
Siadł na kłodzie wedle[37] ula,
Przy nim wnuczek z pieskiem hula.
Wnuczka matki odzież wkłada,
Niby w gości szła do dziada.
425
Serce dziada się zaśmiało,
I przywitał wnuczkę małą,
Pyta jakby u dojrzałej:
«Gdzieś podziała kołacz[38] biały?
Czyś nie wzięła, śpiesząc rano?
430
Czy ci w lesie odebrano?
Albo zjadłaś, idąc drogą?
Ejże, wstyd ci, wstyd, niebogo!»
Gdy tak stary wnuki cacka,
Hanna zjawia się z nienacka,
435
Dobra Hanna żywa, zdrowa
Powróciła od Kijowa.
Starzec zerwał się na nogi,
Najemnicę witać z drogi.
Ale ona idzie drogą,
440
Nie uważa na nikogo,
Pyta, robiąc piersią szparką:
«Gdzie jest Marko? Gdzie jest Marko?…»
«Gdzie jest Marko!? Ha, w podróży..»
«A mnie siła ledwie służy.
445
Biegłam umrzeć w waszej chacie,
Wy mnie szczerze pochowacie.
Tutaj umrzeć… by mnie w dali
Cudzy ludzie nie chowali
I nie poszła marnie praca…
450
Niechże Marko prędzej wraca!
Tak mi słabo do ostatka!…»
I w swej sakwie szuka szmatka,
I dla wnuków różne dziwa
Na gościniec wydobywa:
455
I z mosiądzu krzyżyk gładki,
I medalik Bożej Matki,
I obrazki, co na ścianę,
Złotą folgą[39] nabijane,
Świec jarzęcych[40] pęk wykłada
460
Katarzynie i dla dziada.
Lecz dla Marka nic nie chowa,
Nie przyniosła nic z Kijowa,
Bo jej groszy już nie stało[41],
A zarobić sił za mało.
465
«Ot, pozostał u pazuchy
Tylko jakiś kołacz suchy!»
Więc go łamie po połowie:
«Jedzcie, dzieci, to na zdrowie».

VII

Dziadek, wnuki, Katarzyna,
470
Wszystko krzątać się poczyna
I do chaty gościę wiodą,
I omyli nogi wodą,
I na końcu stołu sadzą,
I połudeń[42] wczesny dadzą.
475
Lecz zmęczona i wybladła,
Nic nie piła i nie jadła.
«ModlitwaKatarzyno! Katarzyno!
Dwa trzy dzionki gdy przeminą,
Wtedy cerkiew niech otworzą,
480
I zakupcie służbę bożą,
A przed Spasem[43] i Mikołą[44]
Ponastawiać świec wokoło,
Bo coś Marko bawi dłużej,
Zachorował gdzieś w podróży».
485
Gdy to mówi, traci zmysły,
Jak z krynicy łzy jej trysły.
A gdy pierwsze łzy przeminą:
«Katarzyno! Katarzyno!
Już ja nie ta, co przed chwilą,
490
Oczy mylą, nogi mylą.
Trzeba umrzeć — och, nie znacie,
Co to umrzeć w cudzej chacie!»
Zaniemogła nieszczęśliwa
I kapłana już przyzywa,
495
I odprawia spowiedź szczerze,
I oleje święte bierze[45].
Stary Trochim w łez powodzi
Po dziedzińcu smutnie chodzi.
Katarzyna ani w stronę,
500
Oczy w chorą ma wlepione.
A tymczasem gospodyni
W dzień i w nocy czuwa przy niej,
I zapala świeczkę dużą,
Ale świeczki źle coś wróżą:
505
Ciemne światło bije z knota,
A schorzała wciąż się miota.
«Katarzyno, rzuć oczyma,
Czy z powrotem Marka nie ma?
Gdybym pewna była tyle,
510
Że go ujrzę choć na chwilę,
Toby jeszcze przyszła siła,
Tobym śmierci przemodliła,
Tobym jeszcze miała wolę
Ucałować me pacholę..»

VIII

515
A w czumackiej[46] Marko rzeszy
Powraca wesoły,
Do swej chaty ani śpieszy,
Bo popasa woły.
Wiezie kubrak dla swej żony,
520
Co oczy zachwyci,
A dla starca pas czerwony,
Wskroś z jedwabnych nici.
Najemnicy — dar sowity:
Żupan nad żupany,
525
Żupan krasny[47], zlotem szyty,
Srebrem przetykany.
Dzieciom trzewiczki z podróży
Przywiózł w upominek
I orzechów zapas duży,
530
I słodkich rodzynek.
A dla wszystkich sporą miarę
Z Carogrodu[48] wina.
Mniema zastać szczęście stare
W chacie u komina.
535
Jego sercem nic nie miota,
Nic nie trudzi głowy.
I otworzył rzeźwo wrota
W dziedziniec domowy.
Zobaczyły go obydwie
540
W tejże samej porze:
«Och na koniec! Och zaledwie!
Dziękiż tobie Boże!»
Stary poszedł wyprząc woły
I uprzęże składa;
545
Jak przed rojem w ulu pszczoły,
Krząta się gromada.
Słychać krzyki uroczyste,
Radość nieustanną:
Ach, Ojcze nasz!… Jezu Chryste!
550
Ach, Najświętsza Panno!
«A gdzie Hanna, Katarzyno?
Gdzie się Hanna chowa?
Pokaż prędzej mą jedyną.
A czy żywa? zdrowa?»
555
«Jeszcze żyje… duszę chroni,
Ale bardzo chora.
Chodźmy, Marko, chodźmy do niej!
Oto jej komora[49]
Marko ledwie poznać zdoła,
560
Gdy ją ujrzał z progu.
«Chodźże prędzej! — ona woła —
Dziękiż Panu Bogu!
Pochwalona Pani nieba,
Przenajświętsza Matka!…
565
Katarzyno, mnie potrzeba
Mówić z nim bez świadka.
Wyjdź z komory choć na chwilę!..»
Wyszła Katarzyna.
Matka, Spowiedź, Śmierć«Widzisz, Marko, ledwiem w sile
570
Przemówić… do syna.
Oto, synu, spowiedź skryta
Moich dni ostatka:
Jam nie prosta tu najmita,
Ale twoja… matka…»
575
I osłabła, i złamana
Padła na wezgłowie.
Marko upadł na kolana,
A ona znów powie:
«W cudzej chacie… tu jak w grobie
580
Zeszła młodość cała…
Byle tylko być przy tobie,
Jam pokutowała…»
Marko zemdlał… zbladło lice,
Zbiegli się doń chatni…
585
Gdy się ocknął — pokutnicę
Ujął sen ostatni.

Przypisy

[1]

chystać (daw.) — huśtać; kołysać. [przypis edytorski]

[2]

pogrzebły — dziś popr.: pogrzebały. [przypis edytorski]

[3]

kum (daw.) — ojciec chrzestny w stosunku do matki chrzestnej i rodziców dziecka albo ojciec dziecka w stosunku do rodziców chrzestnych; pot.: dobry znajomy, sąsiad. [przypis edytorski]

[4]

zachodzić się (daw.) — zapamiętywać się w wyrażaniu emocji, zanosić się czymś, np. płaczem. [przypis edytorski]

[5]

pieśnię — dziś popr. forma B. lp: pieśń. [przypis edytorski]

[6]

kitajka — chustka jedwabna, pierwotnie chińska, skąd nazwa (daw. Kitaj to Chiny). [przypis edytorski]

[7]

opona (daw.) — zasłona. [przypis edytorski]

[8]

futor a. chutor (z ukr.) — pojedyncze gospodarstwo, oddalone od wsi; przysiółek. [przypis edytorski]

[9]

nie masz (daw.) — nie ma (nieosobowa forma czasownika). [przypis edytorski]

[10]

przyzba — ława usypana z ziemi i gliny wzdłuż zewnętrznej ściany domu; dawniej ludzie na wsi zwykli odpoczywać, siedząc na przyzbie i mając za oparcie ścianę chałupy. [przypis edytorski]

[11]

dumka (ukr.) — myśl; por.: dumać. [przypis edytorski]

[12]

płużyć (daw.) — dogadzać; dawać zadowolenie. [przypis edytorski]

[13]

mary — nosze do przenoszenia zmarłego. [przypis edytorski]

[14]

chudoba — niewielki majątek, ubogie gospodarstwo. [przypis edytorski]

[15]

świta a. świtka — wierzchnia odzież odzież chłopów i biedniejszej szlachty; siermięga. [przypis edytorski]

[16]

snadź (daw.) — widocznie, najwyraźniej. [przypis edytorski]

[17]

horodyszcze (z rus.) — grodzisko, miejsce warowne. [przypis edytorski]

[18]

kośba — koszenie trawy lub zboża. [przypis edytorski]

[19]

zapracowywa — dziś popr.: zapracowuje. [przypis edytorski]

[20]

chodzić w najmy (daw.) — wynajmować się do pracy u kogoś. [przypis edytorski]

[21]

ucieką — dziś popr.: uciekną. [przypis edytorski]

[22]

rusznica — jeden z pierwszych typów ręcznej, długiej broni palnej. [przypis edytorski]

[23]

żupan — okrycie noszone przez szlachciców, zapinane na guziki, sięgające do kolan, z wąskimi rękawami i kołnierzem w formie stójki. [przypis edytorski]

[24]

korowaj — ciasto weselne wypiekane tradycyjnie na Ukrainie. [przypis edytorski]

[25]

krasić (poet.) — zdobić, upiększać. [przypis edytorski]

[26]

zachód — tu: staranie, wysiłek. [przypis edytorski]

[27]

przecię a. przecie (daw.) — przecież. [przypis edytorski]

[28]

płata — płaca, zapłata. [przypis edytorski]

[29]

Chyba wypędzicie — tu w znaczeniu: chyba że wypędzicie. [przypis edytorski]

[30]

gospoda (daw.) — kwatera na krótki pobyt; stanąć gospodą: zatrzymać się u kogoś na krótki czas. [przypis edytorski]

[31]

stać (daw.) — wystarczać. [przypis edytorski]

[32]

mszę u Barbary — w kijowskim monasterze św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach, ważnym ukraińskim miejscu pielgrzymkowym, słynnym z relikwii św. Barbary (ukr. Варвара Великомучениця). [przypis edytorski]

[33]

w pieczarze — tj. w jednej z pieczar z dewocjonaliami w kijowskiej Ławrze Peczerskiej, prawosławnym zespole klasztornym, gdzie znajduje się wielki podziemny system korytarzy, a w nich liczne kaplice i grobowce mnichów, świętych i ważnych osób świeckich. [przypis edytorski]

[34]

pytają o Kijowie — dziś popr.: pytają o Kijów. [przypis edytorski]

[35]

stadło (daw.) — małżeństwo; para małżeńska. [przypis edytorski]

[36]

dzień Najświętszej Panny Zielnej — obchodzone 15 sierpnia święto maryjne patronki płodności ziemi; oficjalnie: święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. [przypis edytorski]

[37]

wedle (daw.) — obok. [przypis edytorski]

[38]

kołacz — rodzaj pszennego pieczywa (chleba lub ciasta) w kształcie koła (stąd nazwa). [przypis edytorski]

[39]

folga (daw.) — folia, bardzo cienka blacha z metali nieżelaznych. [przypis edytorski]

[40]

jarzęca świeca (daw.) — biała świeca woskowa. [przypis edytorski]

[41]

nie stać (daw.) — zabraknąć, nie starczyć. [przypis edytorski]

[42]

połudeń a połudzień (reg.) — obiad, posiłek południowy. [przypis edytorski]

[43]

Spas (ukr.) — Zbawiciel. [przypis edytorski]

[44]

Mikoła — tu: św. Mikołaj, otaczany wielkim kultem na Rusi, patron m.in. podróżnych, dlatego Hanna radzi zwracać się do niego, „bo coś Marko bawi dłużej, zachorował gdzieś w podróży”. [przypis edytorski]

[45]

oleje święte bierze — chrześcijański obrzęd namaszczenia olejem ciężko chorej, bliskiej śmierci osoby, dokonywany w intencji wyzwolenia od cierpień i odpuszczenia grzechów, zwany też ostatnim namaszczeniem. [przypis edytorski]

[46]

czumak (daw., ukr.) — chłop ukraiński, żyjący z handlu, przewożący swój towar, często na bardzo duże odległości, wozami zaprzężonymi w woły. [przypis edytorski]

[47]

krasny (daw.) — jaskrawoczerwony; piękny. [przypis edytorski]

[48]

Carogród — dawna słowiańska nazwa Konstantynopola (ob. Stambuł), stolicy cesarzy bizantyjskich, używana również po zdobyciu tego miasta przez Turków. [przypis edytorski]

[49]

komora (daw.) — izba, pokój. [przypis edytorski]

15 zł

tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

35 zł

tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

55 zł

tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

200 zł

tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

500 zł

Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

20 zł /mies.

Dziękujemy, że jesteś z nami!

35 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

55 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

100 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

Dane do przelewu tradycyjnego:

nazwa odbiorcy

Fundacja Wolne Lektury

adres odbiorcy

ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

numer konta

75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

tytuł przelewu

Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

wpłaty w EUR

PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

Wpłaty w USD

PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

SWIFT

WBKPPLPP

x
Skopiuj link Skopiuj cytat
Zakładka Istniejąca zakładka Notka
Słuchaj od tego miejsca