- Bóg: 1
- Ciało: 1 2
- Cierpienie: 1
- Imię: 1
- Otchłań: 1
- Śmierć: 1
Bolesław LeśmianNapój cienistyMarcin Swoboda
1Z górskich szczytów lawina, Bogu czyniąc szkodę,
Strąciła w przepaść nizin Marcina Swobodę.
CiałoSpadał, czując, jak w ciele kość szaleje krucha,
I uderzył się o ziem ostatnią mgłą ducha.
5
CierpieniePoniszczony śmiertelnie, chciał się z bólem wadzić,
Wokół bólu jął miazgę człowieczą gromadzić.
Dłoń złamana w niej tkwiła jak nóż w ciepłym chlebie!
To się ciułał, to trwonił… I tak pełzł przed siebie.
I z trudem bezkształtnego ciała rozwłóczyny
10Doczołgały się wreszcie aż do stóp dziewczyny.
Wargami, zszarpanymi o skały i krzaki,
Szeptały własne imię pewno dla poznaki.
Bocząc się na pełzacza, w ogrodzie bielała.
— «Nie strasz kwiatów ranami! Precz, kałużo ciała.
15
Bóg, ImięOdkrwaw mi się od stopy! Szukaj leków w niebie!
Próżno szepcesz swe imię! Nie poznaję ciebie!» —
A Bóg z nieba zawołał: «Wstyd dziewczyno młoda!
Nie poznałaś? — Jam poznał! To — Marcin Swoboda!»
I pobladła dziewczyna i odrzekła: «Boże!
20Już to ciało Marcinem dla mnie być nie może!»…
ŚmierćA Bóg otchłań do niego przybliżył mogilną,
Aby ciału ułatwić śmierć już bardzo pilną.
Poszeptawszy swe imię, w otchłań się przelało.