Mieczysław BraunPrzemysłyMoja mistrzyni
1Ani Sokrates mądry i wesoły,
Ni Platon wzniosły, ni Arystoteles,
Ani prorocy, ani apostoły,
Ani Faust chytry, ni Mefistofeles.
5Ani Dant cudny, ani Heine błogi,
Ani Mickiewicz wielkością wspaniały,
Nie stali przy mnie na początku drogi,
Którą mi burza i cisza owiały.
Ale jednegom obrał przewodnika,
10By mnie prowadził, napełniając siłą,
Tam, gdzie najwyższa mądrość nie przenika,
Gdzie wszystko będzie i gdzie wszystko było.
On to, czy ona w przestrzenie najczystsze
Wiodła przez otchłań, którą grzechy czynią,
15Umiłowana ponad wszystkie mistrze,
Miłość, co jedną dla mnie jest mistrzynią.
Jak dziecko matce rodzonej podobne,
Chcę upodobnić do niej każde drgnienie,
Wszystkie minuty w cierpienia zasobne
20I wszystkie słowa i każde milczenie.
Przez nią tłumaczę ciał gwiezdnych obroty,
Drzew rozkwitanie, rzek fale burzliwe,
Ciszę wieczorną, księżyca dysk złoty,
25Wszystko żyjące i wszystko nieżywe.
Przez nią pojąłem życie, które błogo
Umie na wieczność poza śmierć spozierać,
Jeżeli w życiu było żyć dla kogo,
I jeśli będzie za kogo umierać.
30