Karol Bołoz AntoniewiczTo ona
E poi ch’amor die me vi fece accorta
Fur i biondi capelli allor velati,
E l’amoroso sguardo in se racolto!
Metastasio[1].
1Czy słońce z Oceanu dzwigneło się łona?
Jakiegoż światła, iarawe promienie,
Ponurey nocy, przedarłszy cienie,
Uyrzała dusza, w myślach zatopiona?
5Lampa, na nieba błękicie zwieszona,
Nie samasz słyszy miłości westchnienie?
W powietrzu słodkie rozeszło się brzmienie,
Echa zadrzały: to ona! to ona!
Gdy kwiaty zwiędłe przyciska do łona,
10I łza, z uśmiechém, mięsza się wiéy oku,
Cała natura zabrzmiała: to ona!
Gdzie tylko stanie, zdróy życia wytryska,
Gdzie okiem rzuci, iasny promień błyska,
Zbliża się do mnie — iak gwiazda w obłoku!