1
Odwrócę się od śmierdzącej spalenizną
jej narastający smród ciężko porzucić
Śmierdzący odchodami swymi spoczywają
w kątach lękliwych, w ciemnych norach
5Wyginam się ostatni raz, rozciągając
swe ramiona na polach walki odległych
oznaczonych za pomocą podwójnej linii
Linia przerywana, podkreślająca swą umowność
Ubrana w biały kostium gimnastyczki
10łamię swe biodra, misterne kręgosłupy
w nieznane bryły geometryczne, odwrócone
Parszywa jest bowiem geometria szczebiocząca
wpisująca się w bryły, opisywana na nich
zgodnie z zasadami owłosionej matematyki
15Wewnętrznie czuję jakieś inne algorytmy
inne funkcje wpisane we mnie, podwójnie
Hiperbola ukryta, podwójne podzielenie
wobec osi, wobec pionu, poziomu i zera
Me dwa ramiona wybrzuszają się w tańcu
20zbliżając się do osi wiecznie, bez ustanku
zbliżając się z dwóch zupełnie innych stron
magnetycznie, tajemniczo, z odwrócenia
Różniczkuję odwrócenia, różniczkuję grzech
Nie ma w sumie ucieczki wobec mej funkcji
25ciągle zaburzanej przez niezwykłe turbulencje
wykreślane w powietrzu na migi sygnały
Karuzelą pomalowaną farbą emulsyjną jestem
o dwóch sprzecznych kierunkach ruchu
piszczę z wysuszenia mych strun wewnętrznych
30Rwę się cała na punkty rozłożyste w układzie
Kwitną one z pąków zlepionych łuską zamszową
Dawne barwy dekoracyjne zanikły
zbladły ze wzruszeń wobec Niego
Tylko szarości pozostały w tłach
35Moja spocona twarz uśmiecha się jeszcze
wymuszony grymas do publiczności
Szpagaty rozciągliwe, bolesne, częściowe
w mój układ współrzędnych wpisane
Sześć punktów archeologicznych, pogrzebanych
40zmieniają mą hiperboliczną funkcję
Rysunek mój na liniach akrobatycznych
elastycznie uginają się pod ciężarami ciała
Kręcenie się teraz trwa długo, już czuję
zawroty i zwroty mych postaw ukrytych
45naskórki porozrzucane zostaną w okolicy
po mnie
Zmiatać je będą pieczołowici dozorcy
ubrani ciepło i opuszczający parę oddechu
w wszechstworza
50wszechstworza zaklęte w ciszy przedpotopowej
Wszystkie zakwasy z soków własnych odłożone
wycisnąć je w ruchu monotonnym i szybkim
za pomocą zatęchłego odprowadzacza wody
Wylać te resztki po oczyszczeniach stóp
55Dosładzanie fermentującego moszczu cukrem
druga fermentacja we mnie odkłada się złogami
Wielkie ciężary przenoszone przez usługujących
wiekuiście pomoc niosących, niewypowiadalnych
Ich imię się zamazuje, zaraz po napisaniu
60w niebywaniu raczej odpoczywają ich nazwy
Trwa przyciskanie mnie do perforowanej ściany
w celu uzyskania wina ostatniego z tych zbiorów
o smaku łykowatym, dzikim i raczej niespotykanym
Z daleka to popychanie słyszę, lecz nie umiem iść
65w połowie odległości pomiędzy wierzchołkami urojonymi