Bianka RolandoBiała książkaCzyściec Pieśń dziesiąta. Bianca obraca się wokół siebie pierwszy raz
karuzela metafizyczna
1Odwrócę się od ciebie, nie będę słuchać
tego smutnego wykrzykiwania pustej sceny
tylko taka amatorszczyzna mu pozostaje
Chciał maszerować, a leży skulony w okopach
5zsikany ze strachu sam przed sobą, przed wrogiem
licząc na zbawienie za linią swego horyzontu
Boli mnie słuchanie jego kwaśnego jazgotu
dźwięk, co porządkuje moje tańce ze śmiercią
Ona pochwyca mnie za biodra i obmacuje pijana
10oczekując, że mam ciało na zamek błyskawiczny
to pozwoli jej szybko mnie rozebrać i obrać
Odwracam swój pielęgniarski głos zmęczony od niego
Śpiewak z mordą pełną karabinów starego typu
Pot mu jeszcze pozostał na nylonowych mankietach
15Podchodziło mi wszystko pod gardło nacięte
jad szerszeni i pszczół, byłam zatruta od niego
Zawroty głowy, omdlenia jako skutki uboczne
Obracam się jako karuzela siedmioramienna
Obracam się wraz z drągami zespawanymi ze mną
20Każde siedzenie jest już tutaj zarezerwowane
Niecierpliwie się kręcą w swoim miejscu, czekając
na swoją kolejność wywołanych do odpowiedzi
Jestem osią tej karuzeli, zakręcam się wokół siebie
chcąc pozbyć się tych brzmień nałożonych w nadmiarze
25oto moja pokuta
Słuchanie tych kręcących się
wokół siebie rozciągniętych
Jestem karuzelą karuzeli
Mój ciężar nierozłożony
30równomiernie, krzywo
Stracić tę pieprzoną równowagę
ruchu i trwania w sobie, o sobie
we własnej osi, na własnej osi
Taki przyrząd z ciernia utkany
35dla zabawy, rekreacji po trudzie
w czasie, gdy park jest już zamknięty
dla odwiedzających groby