- Bóg: 1 2
- Chłop: 1 2
- Modlitwa: 1 2
- Pan: 1
- Pieniądz: 1
- Słowo: 1
- Szlachcic: 1 2
Władysław SyrokomlaGawędyLalkaGawęda dziecinna
1Niech lalka będzie grzeczna, nie płacze, nie beczy,
Ładnie mi się ukłoni i uszko nachyli,
A ja lalce opowiém wiele pięknych rzeczy,
Jak mi rodzice mówili.
5
I różową przepaskę zawiążę u czoła;
Ja wtedy będę umieć francuskie pacierze,
I pojedziem do kościoła.
Toż to będzie się dziwić prostaków gromada!
10Bo nie przy nich pisane zagraniczne słowa,
Mnie się głośno po polsku modlić nie wypada,
Czy to ja chłopka wioskowa?
Lecz cichutko… po polsku… poproszę w kościele:
15A dla mamy i papy niech da wiele… wiele…
Żółtych i białych pieniędzy!..
Oni tak lubią grosze, tak modlą się szczerze,
Dają na mszę dwa złote, całują obrazy,
A Pan Bóg taki dobry — że co dasz w ofierze,
20To, słyszę, odda w sto razy.
Więc oni coraz hojniéj Panu Bogu służą,
A Pan Bóg więcéj płaci za ich chęć pobożną;
To zbierze się pieniędzy tak dużo… tak dużo…
Że i przeliczyć nie można.
25Lalko! jaka ty śmieszna… nie rozumiész zgoła:
Pytasz, czy to Bóg przyjdzie we własnéj postaci,
Albo przyszle
[1] z pieniędzmi swojego anioła,
Co za pobożność zapłaci?
Gdzie tam! — jak mówi mama — z Opatrzności Boskiéj,
30Przyjedzie Żyd brodaty, da groszów i dosyć…
Za pieniądze kupimy chłopów cztéry wioski.
Co będą nam żąć i kosić.
A jeszcze jest lud inszy, chłopami nazwany,
35Którym Pan Bóg z niebiosów przykazał surowie,
By pracowali na pany.
Brudne, brzydkie i pijane — czysto jak nędzarze
W poszarpanych siermięgach ledwie włóczą ducha,
Lecz sami sobie winni, to Bozia ich karze,
40Że chłopstwo papy nie słucha.
Papa kocha swe konie, mama swego szpica,
A chłopów każdy łaje, każdy kijem kropi,
Doprawdy, że aż szkoda… skąd taka różnica?
Niegrzeczni muszą być chłopi!…
45
Ot i wczora… gdy papa zasnął po obiedzie,
Pytam się — czy to pięknie i co za potrzeba,
Weszli — zbrudzili pokój, krzyczą jak niedźwiedzie:
«Chleba panoczek! daj chleba!…»
Więc kazano ich obić… i słusznie obici;
50Już ja kiedy wyrosnę i będę mieć zboże,
Póki się cała wioska chlebem nie nasyci,
Nigdy się spać nie położę.
Bo proszę, jak to zasnąć, kiedy naród blady
I do drzwi, i do okien ciśnie się z pokorą:
55Nie nakarmić ich chlebem… to przyśnią się dziady,
Jeszcze do torby zabiorą.
Lub co gorsza — w obrazku Pan Jezus się dowie,
Co dla zgłodniałéj rzeszy chleb i rybę łamie:
Lalko! zmówmy pacierze o chleb i o zdrowie,
60Chłopom, i papie, i mamie.