Jan KochanowskiPieśni, Księgi pierwszePieśń II[1]
1Serce roście patrząc
[2] na te czasy!
Mało przed tym
[3] gołe były lasy,
Śnieg na ziemi wysszej
[4] łokcia leżał
[5],
A po rzekach wóz nacięższy zbieżał
[6].
5Teraz drzewa liście na sie wzięły,
Polne łąki pięknie zakwitnęły;
Lody zeszły, a po czystej wodzie
Idą statki i ciosane łodzie.
Teraz prawie
[7] świat sie wszystek śmieje,
10Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;
Ptacy sobie gniazda omyślają
[8],
A przede dniem śpiewać poczynają.
Ale to grunt wesela prawego
[9],
Kiedy człowiek sumnienia całego
[10]
15Ani czuje w sercu żadnej wady,
Przecz
[11] by sie miał wstydać swojej rady
[12].
Temu wina nie trzeba przylewać
Ani grać na lutni, ani śpiewać;
Będzie wesół, byś chciał, i o wodzie,
20Bo sie czuje prawie na swobodzie
[13].
Ale kogo gryzie mól zakryty,
Nie idzie mu w smak obiad obfity;
Żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,
Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.
25Dobra myśli, której nie przywabi,
Choć kto ściany drogo ujedwabi,
Nie gardź moim chłodnikiem chróścianym
[14],
A bądź ze mną, z trzeźwym i z pijanym!