Jan KochanowskiPieśni, Księgi pierwszePieśń VI[1][2]
1Acz mię twa droga
[3], miła, barzo boli,
Nie chcę cię trzymać przeciw twojej woli;
Z mej strony bodaj wszystko dobre miała,
Kędy sie kolwiek będziesz obracała.
5Lecz sama widzisz, jakie wiatry wstają,
Jakie po niebie chmury sie mieszają.
Ja wiem, co umie morze i szalony
Wicher, na wody słone uniesiony.
Niech żony srogich pohańców
[4] i dzieci
10Doświadczą, jakim pędem wicher leci
Morze mieszając: huczą srogie wały,
A brzeżne w gruncie
[5] wzdrygają sie skały.
Takci sie biednej Europie
[6] dostało,
Jeno że wołu chciała przysieść mało
[7],
15Bo sie z nienagła przymknął
[8] z nią ku wodzie,
Potym jak płynie, tak płynie bez łodzie.
A ta dopiero zlękła sie nieboga,
Gdzie pojźrzy, zewsząd morze, zewsząd trwoga;
Brzegu nie widać, przewoźnik niepewny,
20Strach serce ujął, a w oczu płacz rzewny.
A gdy do sławnej Krety przypłynęła,
Z wielkiej tesknice włosy targać jęła,
Skarżąc sie z płaczem: «Ojcze mój łaskawy,
Któregom zbyła
[9] prze me głupie sprawy
[10].
25Com ja tu miała czynić w tej krainie?
Mało jest jedna śmierć panieńskiej winie.
Ale na jawiż płaczę swej lekkości
[11]?
Czy mię pokusa łudzi krom winności
[12],
Która przez wrota kościane
[13] wychodzi,
30A na człowieka sny dziwne przywodzi?
Lepiej li było przez morze sie pławić
Czy nad polnemi kwiatkami sie bawić?
By
[14] mi sie teraz dostał jako w ręce
On wół bezecny, byłby w takiej męce,
35Żeby mu ze łba musiały spaść rogi,
Chociaż był u mnie niedawno tak drogi.
Nie miałam wstydu, dom swój opuszczając,
I teraz nie mam, śmierci odkładając;
Boże mój, jesli słyszysz prośbę moję,
40Niechaj dziś nago w pośrzodku lwów stoję.
Pierwej niż pleśnią piękna twarz przypadnie
[15]
I zupełnemu
[16] ciału krasa
[17] spadnie,
Niechaj mię wilcy pożrą w tej gładkości,
A po pustyniach rozniosą me kości»
45Nikczemna dziewko — ojciec ci przyciska
[18] —
Czemu nie umrzesz? Strzyma cię ta niska
Jedlina i pas
[19] zaniesiony w cale
[20];
A jeslić milsza śmierć na ostrej skale,
Daj sie w moc wiatrom a skocz z góry śmiele,
50Niżbyś wolała siedzieć u kądziele,
Królewska dziewka, i być w ręce dana
Srogiej pogance, winna bywszy
[21] pana.