Jacek PodsiadłoWychwyt Grahama*** [Atakowany o północy…]
1
Atakowany o północy
subitem opon, gdy jak z procy
pijany szczyl startuje mazdą —
tęsknię do tego kraju, gdzie grzechem jest popsuć bocianom gniazdo.
5Budzony przez bas, przez dudnienie,
bo sąsiad na fulil w citröenie
zapuścił techno, nowy remix —
tęsknię do tego kraju, gdzie podnosi się kromkę Chleba z ziemi.
Czytając dawnych czasów księgi,
10gdy inne tu rządziły dźwięki,
żaby o zmierzchu, kogut rano —
tęsknię do tego kraju, gdzie grzechem jest popsuć gniazdo bocianom.
Dziwiąc się, że góra pieczywa
wśród zwałów sztucznego tworzywa
15na miejskim śmietnisku się wznosi —
tęsknię do tego kraju, gdzie kromkę Chleba z ziemi się podnosi.
Erem zwiedzając, gdzie mizantrop
turystów epatuje mantrą
znudzony nią jak tysiąc mopsów —
20tęsknię do tego kraju, gdzie jest grzechem gniazdo bocianom popsuć.
Filując z przydrożnego baru
na przechodzące mimo pary,
ciągnąc z wysiłkiem sok przez słomkę —
tęsknię do tego kraju, gdzie się podnosi z ziemi Chleba kromkę.
25Gdy syn bez wątpliwości cienia
żąda: „Daj mi coś do zjedzenia”,
lodówka odpowiada echem —
tęsknię do tego kraju, gdzie popsuć bocianom gniazdo jest grzechem.
Higienę ciała utrzymując
30lub ją, przeciwnie, zaniedbując
(cóż różni prysznic i pogrzebacz? ) —
tęsknię do tego kraju, gdzie z ziemi podnosi się kromkę Chleba.
Imaginując sobie Boga.
Na przykład jako Astro-loga
35dyktującego ruchy gwiazdom —
tęsknię do tego kraju, gdzie grzechem jest popsuć bocianom gniazdo.
Jadąc i jadąc do Bizancjum
z ukrytą pod dnem snów monstrancją
przeciw wieszczbiarstwu i alchemii —
40tęsknię do tego kraju, gdzie podnosi się kromkę Chleba z ziemi.
Kombinując jak koń pod górę,
skąd wytrzasnąć pieniędzy furę
i jak dwóm naraz służyć panom —
tęsknię do tego kraju, gdzie grzechem jest popsuć gniazdo bocianom.
45
Licząc w mordowni w Jeseniku
zastępy szachów na stoliku
starców liczących każdy grosik —
tęsknię do tego kraju, gdzie kromkę Chleba z ziemi się podnosi.
Łypiąc ciekawie, jak się zwiera
50czarnych i białych tyraliera
w wojnie o jednej rurce dropsów —
tęsknię do tego kraju, gdzie jest grzechem gniazdo bocianom popsuć.
Mając mistrzowski ruch na oku,
który przegapia w figur tłoku
55gracz — a mógł wziąć hetmana pionkiem —
tęsknię do tego kraju, gdzie się podnosi z ziemi Chleba kromkę.
Nocując, gdzie się da, mocując
się z samym sobą, ustępując,
jak ustąpiły gonty, strzechy —
60tęsknię do tego kraju, gdzie popsuć bocianom gniazdo jest grzechem.
Obserwując, jak nasze dzieci
obnoszą swój chybiony sprzeciw
poprzez kolejne puste nieba —
tęsknię do tego kraju, gdzie z ziemi podnosi się kromkę Chleba.
65
Pchany już w otworzone okno
przez zbójów, bo ich widać dotknął
mój bunt w pociągu, w którym kradną —
tęsknię do tego kraju, gdzie grzechem jest popsuć bocianom gniazdo.
Rewidowany nocą późną
70przez umundurowane gówno
hańbiące się dla nędznej premii —
tęsknię do tego kraju, gdzie podnosi się kromkę Chleba z ziemi.
Słuchając wycia pogotowia,
co, mimo strajku służby zdrowia,
75mknie przeciw ciosom, guzom, ranom —
tęsknię do tego kraju, gdzie grzechem jest popsuć gniazdo bocianom.
Taksując wzrokiem wygląd bydląt,
gdy w czystej rzece brud swój mydlą
głupi, lecz piękni: nadzy, bosi —
80tęsknię do tego kraju, gdzie kromkę Chleba z ziemi się podnosi.
Uzupełniając swój fikcyjny
numer identyfikacyjny
o ładnych parę paradoksów —
tęsknię do tego kraju, gdzie jest grzechem gniazdo bocianom popsuć.
85
Wsłuchany w pieśni i motety
z trzynastowiecznej Francji, z mety
czując się trubadurów ziomkiem —
tęsknię do tego kraju, gdzie się podnosi z ziemi Chleba kromkę.
Zirytowany przez imbroglio
90frondy prawiczków w piśmie „Brulion”,
grzeszący samym już oddechem —
tęsknię do tego kraju, gdzie popsuć bocianom gniazdo jest grzechem.
Żywiąc się kaszą oraz műsli,
zwolniwszy bieg wzburzonych myśli,
95kiedy mi coraz mniej potrzeba —
tęsknię do tego kraju, gdzie z ziemi podnosi się kromkę Chleba.