Jacek PodsiadłoWychwyt GrahamaLubię patrzeć
1„Lubię patrzeć” — mówię cicho i to wszystko wyjaśnia. Dłoń
mam ciemną i żylastą jakby to śmierć ją kładła
na dziewczęcej piersi. Królewski orszak zmierza donikąd na jaskrawej panoramce,
to samo wąż wrotkarzy na przelotówce za oknem. Prawie-prawie nie ma
5po co żyć. Skończone liczby na tablicach rejestracyjnych. Mroczne teatra mieszkań,
gdzie wystawia się rodzinne dramaty na pokaz przechodniom.
Trunki paliw na benzynowych stacjach. Gruchawki domofonów, kościelne kołomyje
pozbawione tempa, niczym tysiącpolowe warcaby na szachownicach posadzek.
Doczesne piękno ciał kruchszych niż flakony perfum. Pośród targowiska
10wagi i miary, zegary i liczydła, zniewagi. I góry relikwii za granicami miast.