Jacek PodsiadłoWychwyt GrahamaOgień, lód
1Ich skojarzenia są oczywiste, skoro na widok ogniska, namiotu, mnie z gniazdem na głowie
rowerzysta wrzasnął z mostu: houk! Czasem kierowca TIR-a z zazdrością beka klaksonem.
Bo też obrazek jest sielski: łuk Huczwy, łąka w srebrze ledwie opadłej mgły,
zapodziany bocian,
obłe szachownice trzech krów i nasze rowery pasące się na cyplu.
5Słońce jeszcze nisko. Sam doceniam uroki obrazka, mocząc stopy w rosie
a usta w herbacie. Oddałbym go, gdyby można było,
do tego muzeum, zamiast głosu na taśmie. Plus wczorajsze
arcyroje komarów! Brzuch mam gorący od słońca, plecy zimne od cienia.
Dualizm ich wyobrażeń jest jasny, w takim świecie żyją.
10Przyjaźń, nieprzyjaźń, niechęć, chęć. Jestem po stronie ognia,
lecz myślę, że na tę Chwilę żywioły połączą swe siły.