1Schowany, wkopany do najmniejszej skrytki
do budy powleczonej mą wściekłą śliną i włosiem
zaprawa cementowa z tak trwałych składników
Znalazł się właściciel, woła mnie po imieniu
5Zawszony i zbity leżę, liżąc otwartość mą teraz
a mój język tylko drażni szorstkością najboleśniej
Oglądają mnie w klatce haftowanej ze smyczy
a nad nią napisane w czterech językach me imię
„Potwór Fenrir[1], któremu się wydawało, że jest wielki,
10że pisze oryginały, niszcząc swych tanich aktorów
A to wszystko były tylko adaptacje starego piekła
już wszyscy tak dobrze je znają, oglądali tysiąc razy
teraz to wszystko się nie liczy, a już haftować nim można
jego dusza włóknista jest i ciągnąć można nici z niego
15możemy z jego sierści bolerka tkać, rękawice śniegowe
Kłębek w nim ściśnięty, więc wyrywajmy mu jego nici
tnijmy na długości włóczki do zawieszania nisko
bombek, cacek szklanych w kształtach nieznanych
Łańcuchami go złotymi obwiążemy, niech błyszczy
20niech nam robi nastrój, niech będzie nastrojowo”
To wszystko w mym imieniu zapisane na wieki
z regularnością przychodzi sam właściciel, zbija mnie
bym nie zajmował swoim bytem zbyt dużo miejsca
Tutaj jest mieszkań przygotowanych jeszcze wiele
25Będę coraz mniejszy, gęstszy, coraz bardziej unerwiony
niepodobny do żadnego człowieka ani zwierzęcia
Śmieją się teraz ze mnie, wskazują palcami mą dzikość
Oto cyrkowa atrakcja pod namiotem nieprześwitującym
Chodźcie, oglądajcie me potępienie, chodźcie i oglądajcie
30Przez kraty tych słów wystawiam swój pysk gotowy was gryźć
Przez gęstą siatkę zdań się nie uwolnię, aby was pożerać
Ostatnie zdanie musi ostrzegać tabliczką przyczepioną do pieśni
na wszelki wypadek tabliczka, gdybyście ręce wyciągali do mnie
jest na niej nakreślone, że jestem zły Fenrir warujący w piekle