1
Szepcząc słowa rozpryśnięte, wykrzykując odstępy
ćwierćnuty i ósemki w częściach szesnastych
tych dawnych, ludowych, śpiewanych historii
Urania jestem, jestem pełna swej siły okrutnej
5Nawet tu, zobacz moje zniszczone, krępe dziąsła
dziury wydłubane we mnie z precyzją mistrza
Niosąc długie sukna ze wzorami płaczliwymi
idę do ciebie, przeżuwając siebie, z pełną buzią
Urania była kiedyś sierotą zawszawioną podle
10Nie była słaba jak inne, ale się wywyższyła nad
Uwierzyła w wojnę i najgłośniej krzyczała
wykrzywiając twarz w grymasie wielkiej siły
W pierwszym rzędzie tych najsilniejszych, Ja
szybko dostałam od mych kochanków szorstkich
15dyspozycje życia i śmierci w mych kieszeniach
plątały się one ze sobą, gubiłam je w kaprysach
Inspektorka obozu pracy we wschodniej Ukrainie
tam gdzie Urania miała w każdym mieście pomnik
W każdym mieście powiatowym mój pomnik
20Siedząc na podwyższeniach, władałam kobietami
Przynależały do mnie dziewczynki od 4 do 16 lat
druga grupa 16–60 lat, poza limitami nie istniały
Musiały oszukiwać mnie strojami, spuszczonymi oczami
Chodziło o zdolność do kreatywnej pracy i siłę wyciskaną
25by budować utopijne ruiny, jakąś tajną bazę na piekło
Staruszki nagie, kobiety rozkwitające, dzieci w barakach
Ja spoglądałam na nie surowym wzrokiem karcącym
Matki, siostry, kochanki bogów zwiędniętych pod butem
zdychają w hurtowni drobiu zziębniętego i białego ze strachu
30Urania urządzała sobie wspaniałe uczty zakrapiane winem
gdzie wszystkie zapraszała, wyciągając z baraków chłodnych
w tej przedostatniej wieczerzy, widzą ją tylko kobiety ciężarne
patrzą zaciśnięte z bólu głodu swego i dzieci schowanych
omdlewają, piszczą, nigdy później nie słyszałam takiego pisku
35Kolacja z masłem, szynką, ciepłym chlebem, miodem kapiącym
Oto były me siostry, zakonnice skazane na mnie, na Uranię
Siostry pod wezwaniem najokrutniejszej, bez serca miłosiernego
Biłam ich gładkie oblicza, ciągle się odradzające po nocy
Rajskie ptaki, feniksy, takie piękne, prawie jak nietknięte
40suki o modrych i czarnych spojrzeniach, bite po głowach
tam podobnież umiejscowiona jest dusza ludzka, podobnież
Czy można być tak okrutnym jak ja, co ubieram się w ich ból
Biodra szerokie, przepasane dekoracyjnie wrzaskiem i śmiercią
Co za chorały antygregoriańskie mi towarzyszyły wtedy
45gdy strzelałam do łabędzic uciekających w lasy, chronią się tam
wraz z małymi dziećmi, nie uciekną nigdy przed Zapobiegliwą
Czuwałam, aby ich serca z piernika pękały z boleści, kruszały
rozmiękając od łez
Urania jest popromienna i zdeformowana, nie ma słabości
50Nie ma we mnie pięty Achillesa ukrytej w kaloszach ciężkich
Trwało to lata, choć nie liczyłam tych niezbyt oświetlonych chwil
Ostatecznie wszystkie kobiety zostały kupione przez Szwedów
zapłacili masłem i mięsem różowego łososia za 20 wagonów
Pojechały ściśnięte i szczęśliwe, trzymające się za ręce razem
55Machałam więc im chusteczką, nienawidząc ich coraz bardziej
ale wybrałam sobie sztuki z tego tłumu, by służyły mi do końca
panny niby mądre czekające na swego oblubieńca, aż przyjdzie
ale wyręczyłam go w tym jego opóźnionym przychodzeniu
Zabijałam je, strzelając im w łagodnie rozmazane oblicza
60strzelając w ich miękkie karki, co do całowania i pieszczot służą
Zostałam w końcu schowana przed kontratakiem do miasta szarego
Schowana troskliwie do schludnej nory przez dawnych przyjaciół
pamiętali doskonale pieśni w moim wykonaniu sprzed lat
W małym przydzielonym mieszkanku żyłam jeszcze długo
65czytając dzienniki i kręcąc przy tym głową ze zdziwienia
Urania pomału przestała promieniować, choć pozostałam w głębi
na zawsze wywyższona przez tamte dawne nimfy, przez ich śmierć
śmierć błogosławionych, ta wyjątkowość skryta, niepowtarzalna
Zmarłam w swoim mieszkaniu samotnie w mroku postępującym
70Po tygodniach ktoś odkrył mój posunięty rozkład, rozkładówkę
gdy smród w okolicy nie pozwalał już spożywać kolacji postnych
Usnęłam w trującym powietrzu popuszczanym
śmierć na skutek nieszczelnej instalacji gazowej
Pan dozorca zapisał w notatniku jedenaste przykazanie
75nie zapomnę sprawdzić kuchenki złowrogiej przed snem
Gdy się obudziłam, uderzyła mnie mnogość oddechów
rozpoznałam je w ciemności przepełnionej nimi
szept przezwyciężający mą grubą powłokę prześwitywał
Usunęłam go swym żelaznym ramieniem, znów było silne
80ramię odrzucające litość, ornamenty strachliwe i blade
Marszowym krokiem kolosa weszłam tam, gdzie skały
Intensywniej wszystko teraz czuję wszystko i rozpoznaję
Jestem związana nokturnami, co kiedyś były mi śpiewane
przez te, które nienawidziłam za tę ulotność, za dusze
85Ja niczym klucz nutowy rozpoczynający ich ciąg melodii
ostrość zapisu nutowego, przepisanego czytelniej
Nie pominięty zostanie żaden detal, żaden szczegół
Ten utwór sama sobie dedykuję, dla Uranii skowyt wijący
156 zgodnie z katalogiem Kehla
[1] albo diabli wiedzą kogo
90zaciśnięta liniami, na których to wszystko zostało opisane