- Alkohol: 1 2
- Krew: 1
- Nadzieja: 1
- Przemoc: 1
- Smutek: 1
- Śmierć: 1
- Zemsta: 1
Co czytałem umarłymWładysław SzlengelW ten dzień
1
przez noc długą jak wiek
i gwarzyli, marzyli…
bimber gardła im piekł…
5Bimber w serce szedł z gardła,
z serca w gardło szły łzy
i tęsknota ich żarła
za tym wielkim dniem, gdy…
Już chyboce się ściana,
10głowa ciąży jak pień,
kompan spytał kompana:
„Co ty zrobisz w Ten Dzień?”,
gdy krzyk w mur uderzy,
gdy zamroczy ci mózg,
15gdy nareszcie uwierzysz,
że już koniec… że szlus
[1]…
Pierwszy, co przy stole siedział,
w szklankę stuknął i powiedział:
Wyjdę — wszystko za sobą zostawię,
20pójdę w cichość — na Starym gdzieś Rynku
na całego się wtedy zabawię
i jak świnia upiję się w szynku.
AlkoholI żeby nie myśleć… wpierw piwo
w gardło spieczone od krzyku,
25a gdy mnie kufelek odświeży,
butelki trzy alembiku
[2] —
A kiedy mnie wóda zamroczy
i widma odegna, te z Dzikiej…
zacznę powoli smakować
30słodki czerwony likier…
A potem znów mocny koniak,
by świat znów rozjaśnił się żywo,
przy oknie usiądę do rana
i od początku… piwa…
35A drugi co przy stole siedział,
za nóż się chwycił i powiedział:
A mnie to wódka nie zamroczy,
czapkę wcisnę tak na oczy,
40zęby tylko mocno ścisnę
i powiem: że dzień przyszedł już…
serce zostawię w bloku i w miasto
jak płomień czerwienią zakwitnie nóż,
brzuchy drążyć będzie jak ciasto…
45z latarń sznury zwisną jak gałęzie,
czarny owoc się będzie chybotać na strony
i tym się upiję, gdy będzie mi z latarń
na ręce kapał nie likier czerwony…
A trzeci, co przy stole siedział,
50za serce chwycił i powiedział:
A ja to wybiegnę twarzą w słońce
ulicy środkiem — miastem wzdłuż…
i będę chwytał za dłonie drżące
wszystkich przechodniów i krzyczał: JUŻ…
55od ruin do ruin… pijaną głową
o zamku zręby z radości bić
i będę śpiewał obłędną mową,
i krzyczał z dachu: będę żyć…
A czwarty, co przy stole siedział,
60chciał mówić — lecz rzekł tylko… Proszę…
o chwilę ciszy… słyszę kroki,
i do okna bokiem na palcach doszedł —
ŚmierćZa oknem ciężkim stukotem butów
żandarm w nocy znaczył swą drogę
65i strzelił w okno źle zaciemnione
nieprawomyślnym światłom na trwogę.
I padł ten czwarty — płasko, zwyczajnie,
między kompanów, z którymi siedział,
i może szkoda, że, co on zrobi
70w ten dzień największy, już nie powiedział —