Edward PasewiczDolna WildaKantyczki panna Sommera
12
Przed chwilą dzieci pytały mnie
o literaturę i, wiesz, stałem się jak zegar;
chodzę w tłumie, ale to nie jest wskazanie,
5to tylko błąd przyzwyczajenia.
Mogłem stać się rybą, wazonem
lub czystą sentencją, język
złapałbym na gorącym uczynku,
mógłbym powplatać się w rzeczywistość
10tylko czy komuś potrzebny gobelin?
Glob i owszem, ludzie lubią okrągłe.
Boją się płaskiego, no i szczelin,
stamtąd zawsze może wyjść przyczajony
konduktor i zażądać biletów,
15co drugi ich nie ma i szczerzy zęby,
ale taryfy ulgowe nie istnieją.
Wszystko to ładnie wygląda, stół,
karta dań i to, że jest wybór;
osnuwać słowami chwilę,
20to wydaje się kuszące, a potem jak
pająk wyssać ją i pusty kokon
zostawić dla pamięci.
Niech dziecko tam chodzi i uderza,
niech wierzy, że dźwięk jest pełen znaczenia.
25W końcu po to ustawiłem w tej ciszy
ten niemożliwy instrument.