Edward PasewiczDolna WildaRozciągnięcia
1Wieczór jest zwyczajnie soft,
czarno-białe nasionka rośliny leżą na watce
i kiełkują, nikt w domu nie zna jej nazwy
ani nawet nie wiadomo, skąd przybyła,
5a jednak kiełkuje.
Najwyraźniej ta wiedza skąd, dokąd, dlaczego
jest jej zbędna. Z sąsiedniego pokoju dobiega
delikatny scratching, Marek na tym tle
mruczy swe medyczne mantry — nazwy leków
10jak imiona odległych planet.
Wszystko wydaje się jak na holenderskim
obrazku, połyskliwy werniks oddala
w oszałamiających refleksach myśl,
że, ona urośnie, dojrzeje i zniknie,
15zostanie pestka.
Kość obrana z tajemnicy,
właściwie sama tajemnica.