- Dziewictwo: 1
- Kobieta: 1
- Poezja: 1
- Polak: 1
- Polska: 1
- Zmysły: 1
Tadeusz Boy-ŻeleńskiSłówka (zbiór)List otwarty kobiety polskiej
pod adresem «Zielonego Balonika»
1
Do twych licznych wieńców chwały,
Mój czcigodny kabarecie,
Pozwól dzisiaj listek mały
Dorzucić polskiej kobiecie.
5Usłysz od niej prawdy słowo,
Moja kliczko «pięknych duchów»,
Żeś edycją luksusową
Typowych polskich eunuchów.
Gdy obalasz dawne style,
10Nowe wieścisz schrypłym głosem,
Czyś pomyślał choć przez chwilę
Nad nieszczęsnym moim losem?
Aby w tajnie mego serca
Zajrzeć, coś uczynił, powiedz?
15Nieodrodny spadkobierca
Starego gbura z Nagłowic!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
20Jęczymy: u nóg koturny,
Czoło w świętej aureoli,
Na głowie popiołów urny,
Spojrzenie czyste a tkliwe,
Na piersiach cnoty puklerze:
25Sto lat czekamy cierpliwe,
Kto nas z tych strojów rozbierze.
Gdy rozeszła się wieść głucha
Jakiejś nowej ewangelii,
Jasny płomień w sercach bucha:
30Precz z Kordianem, w kąt Anhelli;
Jakiś nowy dreszcz nas wzrusza,
Droga życia każda chwila,
Laura szuka kapelusza,
Weneda sukienki lila,
35Aldona tłucze się w wieżę
Wołając: proszę otworzyć!
Grażyna zrzuca pancerze,
Lecz nie zdążyła nic włożyć —
Do Telimeny Zosieczka,
40Ukrywszy w dłoniach oblicze,
Szepce wstydliwie: Cioteczka,
Naucz mnie tańczyć macziczę
[1]!
Pokazując zgrabne nóżki,
Pani Aniela Beniowska
45Przykleja zalotne muszki
Koło zadartego noska —
Każda woła: nie chcę dziecka!
Szepcą nawet starsze panie,
Że Marynia Połaniecka
50Przyspieszyła rozwiązanie!!
Wszędzie nową czuć herezją —
W całym stawku płytko-grząskim,
Gdzie obowiązek poezją,
A poezja obowiązkiem,
55Wszystko czeka z utęsknieniem,
Skąd zaświta nowa era:
Wreszcie słyszym z serca drżeniem,
Że — — kabaret się otwiera!
60
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
PolakJakiż zawód! To zebranie
Poczciwych sarmackich gburów,
Mordobicie, wódkochlanie,
Kurdesze pijackich chórów,
65
Łby dymiące, sprośne fraszki,
Ryki bezmyślnych toastów —
To wasze górne igraszki,
Nieodrodne plemię Piastów?
70Dziewiczego ciała zapach,
Jak z melancholii omdlewa
W waszych grubych polskich łapach!
Kto się umie drażnić mową
Szumu jedwabnych falbanek? —
75
Co wam o to! gadaj zdrowo!
Byle w komplecie był «wianek»!
Kto z piersi naszej westchnienia
Nieznacznym dobędzie gestem?
Kto uprzedzi głos sumienia
80Opadłych sukien szelestem?
Kto z was pieszczotą zuchwałą
Zbudzi sen zaklętych dziewic?
Niech wystąpi! zaraz! śmiało!
Gdzież jest ten z bajki królewic?
85
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Niż waszych słuchać hałasów,
«Nowej kultury» rycerze,
Wolę czekać lepszych czasów
90W skromnej, polskiej… garsonierze!